Bezbramkowy remis z Leganés

  • Zespół Rubéna Barajy poprawił się w defensywie, ale nie potrafił stworzyć wystarczającej liczby okazji, by zdobyć zwycięstwo na Butarque.
  • W 91. minucie Leganés uderzyło piłką w słupek, co ostatecznie przypieczętowało bezbramkowy remis.

Obecna Valencia CF, zbudowana przez Petera Lima, Layhoon Chan, Javiera Solísa i Miguela Coronę, jest całkowicie bezsilna. Nie potrafi zaszkodzić żadnemu przeciwnikowi. Remis na Butarque oznacza, że zespół spędzi kolejne dwa tygodnie w strefie spadkowej. Brak jakości uniemożliwia pełne wykorzystanie poprawy w obronie, która dzięki ustawieniu z pięcioma defensorami okazuje się niewystarczająca. Do tego stopnia, że kibice, którzy przybyli na stadion w Madrycie, energicznie skandowali „Peter, odejdź”, gdy zawodnicy oraz trener Rubén Baraja podeszli do trybun, by podziękować za wsparcie po meczu.

Borja Jiménez, trener Leganés, zdawał sobie sprawę z dużego prawdopodobieństwa, że Valencia zmieni swoje podejście po serii strat goli w poprzednich meczach wyjazdowych. Jednak mimo tej wiedzy, jego zespół nie potrafił w pierwszej połowie odpowiednio zareagować na ustawienie 5-4-1, którym Baraja starał się zabezpieczyć swoją drużynę. Gospodarze dominowali w posiadaniu piłki, ale z biegiem czasu zaczęli tracić cierpliwość wobec dobrze zorganizowanego bloku obronnego, który zatykał skrzydła i, stojąc głęboko na własnej połowie, nie pozwalał na stworzenie przestrzeni.

W 25. minucie, po pionowym podaniu od Luisa Riojy, Thierry Rendall błyskawicznie pobiegł do przodu, stając twarzą w twarz z Marko Dmitroviciem. Okazja jednak przepadła, gdy Portugalczyk nieudolnie opanował piłkę w kluczowym momencie. To jednak posłużyło jako impuls dla Valencii, która uwierzyła, że krok do przodu może przynieść zwycięstwo. Na krótko podnieśli linię pressingu, głównie za sprawą André Almeidy. Dotąd niewidoczny, ’10’ wziął sprawy w swoje ręce, szukając partnerów, a gdy posuwał się naprzód, dostrzegł Rioję, który ponownie zagrał niebezpieczną piłkę, lecz Hugo Duro nie zdołał jej wykończyć.

Druga połowa rozpoczęła się bez zmian, co świadczyło o tym, że ‘Pipo’ był zadowolony z tego, co zobaczył w pierwszej części. Jednak poprawa wciąż była niepełna bez siły w ataku. Bezpośredni rzut wolny Duro, który trafił w mur, oraz strzał Thierry’ego wysoko nad bramką były dowodem na bezsilność Nietoperzy. Widząc te słabości na własne oczy, Leganés odzyskało kontrolę nad meczem, ponownie przejmując inicjatywę w posiadaniu piłki.

Końcowe okazje
W kontekście dwóch zespołów walczących o punkty i pełnych obaw, gospodarze postanowili wydłużyć swoje linie, choć zachowali ostrożność. To był moment Juana Cruza, zręcznego lewonożnego zawodnika, który ośmieszył Yarka, przepuszczając piłkę między jego nogami, aby wejść w pole karne i zagrać do Roberto Lópeza. Pomocnik jednak nie trafił czysto, co uratowało przyjezdnych z Mestalla. Chwilę później to Yarek i Mosquera odparli kolejne groźne strzały skierowane w stronę Giorgiego Mamardashviliego, który dotąd pozostawał niemal bezrobotny.

Po drugiej stronie boiska Dmitrovic również nie miał wiele do roboty, aż do momentu, gdy Diego López, jedyny zawodnik Valencii, który stworzył jakiekolwiek zagrożenie w Butarque, pojawił się na murawie i zaczął komplikować życie rywalom. Oddał pierwszy celny strzał, zmuszając Serba do interwencji, a także posłał dośrodkowanie, którego Dani Gómez nie zdołał wykończyć lewą nogą. Na szczęście dla Valencii, w 91. minucie strzał Óscara Rodrígueza uderzył w słupek, ratując bezbramkowy wynik.

0 0 głosy
Article Rating
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
LimaK
LimaK
1 rok temu

To co gra Valencia, to istny dramat…
Obawiam się, że rozmowa z zespołem niewiele dała.
Chyba ostatnia nadzieja w powrocie Gayi.