Baraja przechodzi do ofensywy

  • W obliczu narastających wątpliwości i serii słabych wyników Rubén Baraja stanowczo stanął w obronie swojej pracy i drużyny, mówiąc: „Moich zawodników nie dotykajcie”.

Postać Barajy znajduje się obecnie pod ostrzałem kibiców, choć wewnątrz klubu jego pozycja wydaje się stabilniejsza. Jeśli jednak zła passa – zaledwie dwie wygrane w 13 meczach – będzie się utrzymywać, w kluczowym grudniowym miesiącu, który może zadecydować o utrzymaniu klubu, trener prawdopodobnie straci stanowisko. Paradoksalnie Baraja, mimo nie najlepszych wyników, zdobył publiczne i prywatne wsparcie, które rzadko spotyka trenerów w podobnych okolicznościach. Co więcej, krytyka polityki transferowej Petera Lima, która przez lata była normą na Mestalla, obecnie ucichła – sam Rubén nigdy nie podważał decyzji zarządu.

W ramach swoistego „porozumienia” o wzajemnym wsparciu między klubem a trenerem, w ostatnich dniach głos zabrał agent Barajy, Manuel García Quilón. W rozmowie na antenie RadioMarca agent podkreślił, że jego klient nie ma wpływu na decyzje dotyczące kadry, ale wygłosił też kilka uwag, które – w obecnej sytuacji drużyny znajdującej się w strefie spadkowej – mogły tylko zaszkodzić. „Czasami trenuje z siedmioma zawodnikami z 2. RFEF” – stwierdził.

Oto pełna treść wypowiedzi Quilóna:
„Rubén trenuje zawodników, których ma, i dla niego ci, których ma, są najlepszymi. Nie odpowiada za budowę składu drużyny. Jako trener nie ma wpływu na decyzje finansowe ani sportowe, które należą do innych osób – zarządu wykonawczego oraz sportowego klubu. Nie będziemy się w to zagłębiać. Robi, co może, z młodymi zawodnikami. Czasami ma nawet siedmiu graczy z 2. RFEF i stara się, jak może. Jestem przekonany, że jeśli dostanie trochę czasu, wyciągnie drużynę z tej sytuacji. Rubén to osoba wytrwała, odporna i z dużą osobowością, ale to nie jest łatwa praca – ani dla niego, ani dla nikogo innego w podobnej sytuacji.”

Baraja, choć nie odniósł się bezpośrednio do kontrowersyjnych słów swojego agenta, skomentował je dyplomatycznie:
„Pracujemy razem od dawna, jego celem było obronienie mojej pracy, i nie będę tego bardziej komentował. Każdy może mieć swoją opinię i nie sądzę, żeby to miało kogoś urazić” – powiedział trener, który następnie przypomniał o swoim wkładzie w poprawę sytuacji klubu.

„Quilón mówił o ocenie mojej pracy. Trzeba spojrzeć na to, jaką drogę przeszliśmy. Przyszliśmy tutaj z otwartą przyłbicą, wygraliśmy decydujący mecz o utrzymanie, a poprzedni sezon zakończyliśmy powyżej oczekiwań. Teraz wyniki są złe, i wszyscy zdają się skupiać tylko na tym, co jest tu i teraz” – wyjaśnił Baraja.

Kontynuując, trener podkreślił swoje starania i wsparcie, jakie otrzymuje od klubu:
„Czuję zaufanie, klub uważa, że jestem kompetentny i odpowiedzialny. Pokazałem, że potrafię dostosować się do możliwości finansowych klubu. Nie można zapominać o naszej pracy – wykorzystaliśmy potencjał młodych zawodników. Daliśmy wiele powodów, by klub nam ufał, i tak jest.”

Na zakończenie konferencji prasowej Baraja stanowczo obronił swoich zawodników. W mediach społecznościowych pojawiły się krytyczne komentarze pod adresem Germána Valery, który po meczu rozmawiał swobodnie z zawodnikami Mallorki – gest naturalny w środowisku profesjonalistów, ale źle odebrany przez część kibiców Valencii. Baraja, wdał się w ostry dialog z jednym z dziennikarzy, mówiąc:
„Te sytuacje wynikają z tego, że szukamy problemu na siłę. Jesteśmy sfrustrowani. Co mamy zrobić z Germánem, ukrzyżować go? Powiecie mi, że zawodnik się śmieje, więc nie jest zaangażowany? Podważymy jego oddanie klubowi? Na to się nie zgadzam. Drużyna jest, jaka jest, ale moich zawodników nie dotykajcie” – zakończył zdecydowanie Rubén Baraja.

0 0 głosy
Article Rating
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
Cichyjoe
Cichyjoe
11 miesięcy temu

Nie jestem fanem statystyk ale 2 wygrane na 13 mówi niestety samo za siebie.