Arcyważne spotkanie z Realem Valladolid
- Posada trenera jest zagrożona, a tylko Espanyol zdobył mniej punktów niż Valencia grając na wyjeździe. Zwycięstwo Nietoperzy może diametralnie zmienić sytuację.
„Ten mecz to finał”. W piłce nożnej ta fraza jest używana nadzwyczaj często, nawet podczas zwykłych kolejek ligowych. Warto pamiętać, jak Alfonso Gil, legenda dziennikarstwa, mawiał na swoich zajęciach, że to błąd i nie należy używać tego wyrażenia w kontekście zwykłych meczów, które nie są spotkaniami eliminacyjnymi ani faktycznym finałem. I jak w większości przypadków, trudno się z nim nie zgodzić. Jednak zawsze są wyjątki i do takich można zaliczyć mecz w Puceli, które jest finałem dla wielu zaangażowanych. Spadek Valencii do Segunda może jeszcze nie stanie się faktem, jeśli drużyna Pipo przegra, ale będzie o wiele bliżej. Dla Barajy natomiast może to być spotkanie o wszystko.
To mecz, który może oznaczać koniec pewnej ery, w której momentami wykonano dobrą pracę. Jednak w takich sytuacjach ta ostatnia szansa może być wykorzystana, by wyrwać się z okropnej dynamiki. Zwycięstwo w Puceli przybliżyłoby Valencię CF do celu, jakim jest wydostanie się ze strefy spadkowej. Dlatego w tej bitwie między pesymizmem a nadzieją szatnia musi podejść do tego meczu na stadionie José Zorrilla bez defetyzmu. Powinna to zrobić z założeniem, że jest to idealna okazja, by udowodnić, że mają charakter i nie są aż tak słabi, jak pokazali do tej pory. Wszystko w ich rękach.
Jak to zwykle bywa, gdy wiatr wieje w oczy, wszystko, co może pójść źle, idzie źle. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć, że w jednym z najważniejszych meczów ostatniego roku Valencia nie może skorzystać prawdopodobnie z dwóch swoich najlepszych zawodników. Gayà i Mamardashvili to gracze, którzy powinni robić różnicę w walce o utrzymanie, ale nie zagrają w Puceli, co generuje dwa problemy. Problem z lewym obrońcą jest jednak znacznie większy niż z bramkarzem, gdzie Dimitrievski daje więcej gwarancji niż Jesús Vázquez.
Trener planuje również zmiany taktyczne po tym, jak formacja z pięcioma obrońcami nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, mimo że w meczu z Betisem dała pozytywne wrażenia. W starciach z Mallorcą i Rayo Vallecano drużyna z Mestalla była jednak przewidywalna, bez ambicji i udowodniła, że nie ma zdolności, by narzucić swoją grę, nie mówiąc już o przejęciu inicjatywy.
Teraz formacja z czterema obrońcami może wrócić, by dać miejsce trzem pomocnikom, w tym Pepelu, dotąd rezerwowemu, z Barrenecheą, którego wkład pozostaje niejasny, oraz Javi Guerre lub Almeidzie jako trzeciemu środkowemu pomocnikowi. Istnieje również możliwość gry w systemie 4-4-2 z tylko dwójką środkowych pomocników, dwoma skrzydłowymi i dwoma napastnikami, co pozwoliłoby zobaczyć Diego Lópeza u boku Hugo Duro, co wydaje się dla niego odpowiednią pozycją.
Dramatyczne statystyki wyjazdowe
Dramat Valencii w tym sezonie pogłębia się szczególnie w meczach wyjazdowych. Drużyna nadal nie wygrała ani jednego spotkania na wyjeździe, a tylko Espanyol zdobył mniej punktów niż zespół Barajy poza własnym stadionem. Zaledwie trzy bramki strzelone na wyjazdach plasują Valencię wśród drużyn z najmniejszą liczbą goli na wyjeździe, obok Getafe. Remisy z Getafe i Leganés, które mogły zakończyć się porażkami w ostatnich minutach, to jedyne punkty zdobyte na wyjeździe, co pokazuje słabość drużyny w sezonie 2024/25.
Co jest przeciwieństwem El Classico? Bo tak chyba należy nazwać dzisiejszy mecz 😀