Rafa Mir o krok od Meksyku
- Adwokat piłkarza złożył przed kilkoma tygodniami w sądzie w Llírii wniosek o zwrot paszportu swojemu klientowi oraz o umożliwienie mu stawiania się na tzw. „comparecencias apud acta” w Meksyku.
Napastnik Valencii CF, Rafa Mir, oskarżony o przestępstwo napaści seksualnej z użyciem przemocy (gwałtu) i agresji, może mieć już policzone dni w drużynie z Walencji. Jak udało się ustalić dziennikarzom Super, Wydział Śledczy nr 8 w Llírii, który prowadzi postępowanie przeciwko piłkarzowi i jego koledze Pablo Jarze za rzekome napaści na tle seksualnym na dwie kobiety (21 i 25 lat), zwróci Mirowi paszport i pozwoli na cykliczne stawianie się w konsulacie w Meksyku, pod warunkiem że przedłoży on podpisany kontrakt z Club Tijuana.
Warto przypomnieć, że wśród środków zapobiegawczych zarządzonych przez sędzię po zatrzymaniu piłkarza (i postawieniu go przed sądem) za podwójną napaść seksualną z 1 września ubiegłego roku w willi należącej do Mira, położonej w znanej dzielnicy Bétery, było zarówno odebranie mu paszportu i zakaz opuszczania kraju, jak i nakaz stawiania się raz w tygodniu w najbliższym sądzie, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dziennika „Levante-EMV”.
Obrońca Rafy Mira przed kilkoma tygodniami złożył do sądu w Llírii wniosek o zwrot paszportu jego klienta i zezwolenie na dokonywanie comiesięcznych (bądź cotygodniowych) „comparecencias apud acta” w Meksyku, gdzie zawodnik chce kontynuować grę w piłkę nożną jako profesjonalista. Choć środek ten ma na celu zapewnienie obecności podejrzanego w Hiszpanii, sędzia nie ma nic przeciw temu, by napastnik (wypożyczony z Sevilli FC) stawiał się do podpisu w konsulacie hiszpańskim w Meksyku, o ile przedstawi stosowną umowę z tamtejszym klubem.
Rafa Mir bez większego znaczenia w Valencii CF
W przypadku Rafy Mira, jak to zwykle bywa, przyszłość w Valencii owiana jest tajemnicą. Przez długi czas był on odsunięty od gry, zmagał się z „dolegliwościami fizycznymi” i innymi problemami, w rezultacie czego praktycznie nie występował. Pojawia się więc pytanie, czy odejdzie z zespołu dopiero po zakończeniu sezonu – gdy rozwiąże kontrakt z Sevillą FC – czy też opuści Valencię już teraz, by uregulować swoje sprawy z andaluzyjskim klubem i rozpocząć karierę w Meksyku wcześniej.
W czasie zimowego okienka transferowego Nietoperze – mimo publicznych zapewnień o dużym zaufaniu do Rafy Mira – rozważali jego odejście, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. W ostatnim dniu okienka pojawiły się doniesienia o rzekomym zainteresowaniu ze strony Fiorentiny, które dyrektor sportowy klubu z Mestalla, Miguel Ángel Corona, ocenił jednak jako mało konkretne. „Zainteresowanie Fiorentiny Rafą Mirem nie wydało nam się wystarczająco zdecydowane. Nie wyglądało na to, żeby miała paść ostateczna propozycja – zresztą i tak powinna ona trafić do Sevilli, nie do nas. Poza tym, była już godzina 23:10, więc… takie było moje wrażenie” – wyjaśniał Corona przed niespełna tygodniem.
W związku z tym Rafa Mir, który zwrócił się o zwrot paszportu, by móc wyjechać do Meksyku w celach zawodowych, może niebawem zasilić szeregi Club Tijuana. Największą niewiadomą pozostaje termin – zależy on od decyzji samego zawodnika, Valencii CF i Sevilli FC. Piłkarz jeszcze niedawno zapewniał, że jest „gotowy, by pomóc kolegom z drużyny”. Przed Valencią zostało 15 kolejek ligowych, lecz u szkoleniowca Carlosa Corberána Mir nie ma raczej miejsca. Po pierwsze, Sadiq pełni rolę „drugiej dziewiątki”, przy czym podstawowym napastnikiem jest Hugo Duro. Po drugie, problemy osobiste oraz zdrowotne sprawiły, że Mir nigdy nie stał się realnym wzmocnieniem w sezonie, w którym klub toczy bój o utrzymanie.
Podział w szatni
Obecnie Carlos Corberán potrzebuje graczy zaangażowanych i chętnych do pomocy w wyjątkowo trudnej sytuacji. Sprawa Rafy Mira wywołała istotny konflikt w drużynie, skutkując podziałem w szatni; do dziś widać skutki postawy napastnika i wydarzeń z tamtych tygodni. Teraz przed Mirem potencjalnie otwiera się droga do ligi meksykańskiej, jednak warunkiem jest przywrócenie mu paszportu, co pozwoli na sformalizowanie przeprowadzki.
Cała ta sytuacja śmierdzi, spodziewałem się, że będzie wartością dodatnia a okazało się, że jest ćwierć mózgiem.
Też bardzo na niego liczyłem, w końcu jest wychowankiem. Mógł być przydatny, gdyby nie ten jego wybryk z września. Jako skrzydłowy napastnik schodzący do środka przydałby się. Ta seks afera zniszczyła mu karierę. Pamiętam jak grał w młodzieżowej.lidze mistrzów w barwach Valencii.