Ron Gourlay: „Nie przyszedłem walczyć o utrzymanie”
- Podczas swojego wystąpienia na Mestalla, Ron Gourlay, dyrektor generalny Valencii CF, przekazał kibicom klubowy manifest łączący ambicję z realizmem w perspektywie najbliższej przyszłości.
Gourlay pojawił się w świadomości kibiców Valencii 29 maja, kiedy w komunikacie ogłoszono jego przyjście wraz z zapowiedzią powrotu do europejskiej elity. Podobny ton wybrzmiał w jego pierwszej konferencji prasowej — dwa i pół miesiąca później, tuż przed startem LaLiga. Jego cel jest jasny: przywrócić klub na należne mu miejsce w hiszpańskim i europejskim futbolu, z dala od walki o utrzymanie. – „Jestem tutaj, by oddać klubowi miejsce, które mu się należy” – podkreślił stanowczo. Tym samym nakreślił plan swojej kadencji, oparty na połączeniu ciężkiej pracy, długofalowej wizji oraz wysokich wymagań zarówno na boisku, jak i poza nim.
Ambicja tak, ale z twardym stąpaniem po ziemi
Szkocki działacz zaakcentował, że ambicja musi iść w parze z realizmem. – „Wygrałem dwie Ligi Mistrzów na dwóch różnych kontynentach, pracowałem z wielkimi trenerami. Jestem realistą i trzeba nim być. Najgorsze, co możemy zrobić, to żyć złudzeniami” – zaznaczył, odwołując się do swojego doświadczenia w klubach światowego formatu.
Po przybyciu do Valencii spotkał się z dyrektorem sportowym, Miguelem Ángelem Coroną, by wspólnie przeanalizować możliwe działania w perspektywie krótko-, średnio- i długoterminowej. Wnioski były jednoznaczne: postawić na młodych piłkarzy i zatrzymać ich w klubie, aby na nich oprzeć przyszłość. – „Trzeba stawiać na młodych, zatrzymać ich, by stworzyć przyszłość” – powtórzył.
Gourlay jasno określił swoje oczekiwania wobec drużyny: pełne zaangażowanie. – „Zawsze wymagam od zawodników, by dawali z siebie wszystko” – powiedział, ostrzegając, że ci, którzy nie chcą być częścią projektu, odejdą. – „Odejdą, ale na naszych warunkach” – zaznaczył, dodając, że każdy transfer wyjściowy będzie prowadzony z myślą o interesach klubu, bez pochopnych czy wymuszonych decyzji. Jednocześnie zapewnił, że sztab szkoleniowy otrzyma wszystkie potrzebne narzędzia. – „Trener dostał niezbędne środki, teraz on musi zdobywać wyniki” – podkreślił.
Wsparcie ze strony właściciela i więź z kibicami
Zapytany o rolę głównego udziałowca, Petera Lima, oraz nowy kierunek zarządzania klubem, Gourlay wyraził pełne poparcie. – „Ten klub chce iść naprzód” – stwierdził. Według niego wsparcie to widać zarówno w decyzjach transferowych, jak i w stawianiu na wychowanków z Paterny. – „Bez nich nie da się zbudować drużyny przyszłości, bo to model nie do utrzymania” – ocenił.
Nie pominął również kluczowej roli kibiców i mediów w procesie odbudowy. – „Potrzebujemy, by kibice wsparli nas, a wy – pomogli nam to komunikować. Musimy wierzyć” – powiedział. Dodał, że od dawna obserwuje drużynę, a zmiana po przyjściu trenera Carlosa Corberána jest wyraźna. – „Zawodnicy wygrali mecze, które musieli wygrać, i mamy teraz fundament, na którym możemy budować” – zaznaczył.
Plan bez sztywnych terminów
Choć Gourlay przyznaje, że przemiana nie będzie natychmiastowa, wierzy, że proces już rozpoczął się we właściwy sposób. – „Nie chcę ustalać kalendarza. Kilka miesięcy to za mało, by zmienić wszystko” – zastrzegł. Podkreślił przy tym, że działania wynikają z jasnej, wspólnie uzgodnionej wizji. – „Chciałem powtórzyć, że z prezesem jesteśmy w pełnej zgodzie” – dodał.
Od przeszłości w trybie przetrwania do ambitnej przyszłości
Szef klubu nawiązał do trudnego minionego sezonu. – „W ubiegłym roku byliśmy w trybie przetrwania. Wiem, co trzeba zrobić, i wierzę, że mogę to zrobić” – oświadczył. Wyraźnie zaznaczył, że jego projekt nie kończy się na utrzymaniu drużyny w LaLiga. Chce przywrócić Valencii konkurencyjność i ambicję. – „Jeśli tego nie zrobimy, nie będzie żadnych zmian” – podkreślił. W trakcie konferencji wielokrotnie odwoływał się do swojego bogatego doświadczenia. – „Jestem człowiekiem, który przychodzi z historią sukcesów” – powiedział.
Przesłanie: wierzyć i pracować
W skrócie, cała jego wypowiedź opierała się na dwóch filarach: wiara i praca. Gourlay chce, by wszyscy związani z Valencią CF – piłkarze, trenerzy, zarząd, kibice i media – wzięli odpowiedzialność za pchnięcie klubu w stronę ambitnej przyszłości. – „Musimy wierzyć” – powtarzał, dodając, że optymizm musi iść w parze z działaniem: trafnymi transferami, utrzymaniem młodych talentów, wewnętrzną dyscypliną i stabilnym wsparciem władz.
Jego cel jest jasny: przywrócić Valencię do elity i zbudować solidne fundamenty, które pozwolą jej tam pozostać na stałe. Zadanie nie będzie łatwe, ale – jak twierdzi – pierwszy krok został już wykonany: zmiana mentalności. A ta, według niego, zaczyna się od samej góry klubu, z czytelnym przesłaniem: Valencia CF musi odzyskać swoje miejsce w historii futbolu, a on jest zdeterminowany, by poprowadzić ją tą drogą.
Czyli jak najmniejszym nakładem finansowym, będą próbować powrócić do elity…
Ciężko będzie to zrobić, wydając “grosze” na zawodników.
Jedyna nadzieja w Corberanie, który udowodnił, że potrafi trenować i motywować zawodników.
Pierdu pierdu, młodzi są naszą przyszłością i doprowadza nas do sukcesów 😂 od ilu lat to słyszymy? Paterna, paterna, agulo. A potem wyprzedaż za grosze. lim won.