Barça znów upokarza Valencię (6-0)
- Plan taktyczny od początku meczu obnażył niższość Valencii, która oddała zaledwie jeden celny strzał.
FC Barcelona prowadzona przez Hansiego Flicka odnalazła w niedzielę grę, która wyniosła ją na szczyt w poprzednim sezonie, i urządziła sobie festiwal kosztem Valencii, wygrywając 6:0 na stadionie Johan Cruyff. Bohaterami spotkania zostali Fermín López, Raphinha i Robert Lewandowski, którzy ustrzelili po dublecie.
Pomocnik z Andaluzji, o którym w letnim okienku spekulowano, że może odejść, otworzył wynik na 1:0 w pierwszej połowie i dołożył 3:0. Raphinha, który zaczął mecz na ławce, dał zespołowi skuteczność, której zabrakło walecznemu Ferranowi Torresowi, a Lewandowski postawił kropkę nad „i” w końcówce.
Valencia była po drugiej stronie medalu – nie wykorzystała osłabień Barcelony i przez cały mecz goniła tempo narzucone przez rywala. Estadio Johan Cruyff zadebiutował w roli gospodarza meczu LaLiga, a największe owacje wieczoru otrzymał Marc Bernal, który wrócił na boisko po roku przerwy spowodowanej kontuzją.
Flick rotuje, Corberán się broni
„Wirus FIFA” i pierwsze kontuzje w sezonie – aż pięć, w tym brak Lamina Yamala, który tak rozzłościł Flicka – wymusiły na trenerze Barcelony rotacje: aż sześć zmian względem remisu w Vallecas (1:1) i pierwsza jedenastka dla debiutującego Roony’ego Bardghjiego.
Corberán, nauczony doświadczeniem po dwóch pogromach z poprzedniego sezonu (1:7 i 0:5), poświęcił ofensywną głębię Riojy, by zabezpieczyć tyły Copete, i odzyskał Gayę, nieobecnego z powodu kartki przy zwycięstwie nad Getafe (3:0). Celem była pierwsza wygrana ligowa w Barcelonie od sezonu 2015/16.
Dominacja od pierwszego gwizdka
Plan nie powstrzymał jednak naporu Barçy: pełna kontrola piłki, agresywny pressing i szybkie ataki. Brakowało tylko skuteczności.
- Rashford po akcji z Ferranem uderzył nad poprzeczką.
- Agirrezabala uratował pewny gol Koundé po rzucie rożnym.
- Bramkarz Valencii znów się popisał przy strzale Ferrana, a później odbił piłkę po jego próbie „lobu”.
- Próbowali też Roony z dystansu i Rashford po indywidualnej akcji, ale bez efektu.
Valencia mogła odetchnąć, gdy tempo Barçy nieco spadło, lecz gospodarze i tak znaleźli drogę do bramki. Błyskawiczna trójkątna akcja: Ferran odegrał z pierwszej piłki do Fermína, a ten efektownym uderzeniem dał 1:0 w 29. minucie.
Po golu Valencia próbowała odpowiedzieć, ale bez większego powodzenia. Najgroźniejszą okazję miał Hugo Duro, który odebrał piłkę Ericowi Garcíi, lecz Cubarsí w porę interweniował. Barça mogła podwyższyć wynik, lecz próby Casadó i Ferrana były niecelne.
Raphinha wchodzi i kończy mecz
Po przerwie na boisko wszedł Raphinha za niepewnego Roony’ego, ale scenariusz się nie zmienił – napór Barcelony trwał. Ferran wciąż był aktywny, ale nieskuteczny: trafił w słupek, a potem wprost w Agirrezabalę.
Naciski w końcu przyniosły efekt:
- 2:0 – min. 53: Raphinha głową po centrze Rashforda.
- 3:0 – min. 56: Fermín potężnym strzałem lewą nogą zza pola karnego.
Corberán próbował reagować: wpuścił Ramazaniego, Ugrinica, Rioję i – po prawie roku przerwy – Thierry’ego Rendalla. Ale Barcelona była nie do zatrzymania. 4:0 w 66. minucie – kolejny mocny strzał Raphinhi.
Na tym się nie skończyło:
- 5:0 w 76. minucie: Dani Olmo rozegrał akcję, a Lewandowski wykończył.
- 6:0 w 86. minucie: Polak znów trafił, tym razem subtelnym uderzeniem w polu karnym.
Wisienką dla kibiców był powrót Marca Bernala – rok po ciężkiej kontuzji kolana. Barça Flicka odzyskała dawny blask i wskoczyła na drugie miejsce w tabeli, dwa punkty za Realem Madryt, a Nietoperze znów muszą podnosić się po haniebnej porażce.
Protokół meczowy
FC Barcelona 6 – 0 Valencia
Bramki:
1-0, 29’ Fermín López
2-0, 53’ Raphinha
3-0, 56’ Fermín López
4-0, 66’ Raphinha
5-0, 76’ Lewandowski
6-0, 86’ Lewandowski
Barcelona: Joan García; Koundé, Eric García, Cubarsí, Gerard Martín (Jofre Torrents 74’); Casadó, Pedri (Bernal 81’); Bardghji (Raphinha 46’), Fermín, Rashford (Dani Olmo 68’); Ferran Torres (Lewandowski 68’).
Valencia: Agirrezabala; Foulquier, Tárrega, Diakhaby (Thierry 65’), Copete, Gayà; Santamaría, Javi Guerra (Ugrinic 57’), Diego López (Rioja 57’); Hugo Duro (Beltrán 77’), Danjuma (Ramazani 57’).
Sędzia: Guillermo Cuadra (komitet Balearów). Żółte kartki: Diakhaby (41’), członek sztabu Valencii (47’).
No tak średnio wyszło 😀
Jak to powiedział jeden z komentatorów, Valencia nie była w tym meczu przeciwnikiem Barcelony, tylko towarzyszem…
Hańba i wstyd.
Niestety w meczach z Barceloną, takie lanie staje się normą :/
Ja miałem wrażenie że przez środek pola szli jak chcieli, jedyne gdzie musieli trochę zwolnić to obrona ale i tak szli jak w masło. Widać brak jakości niestety.
Copete gra jakby był na środkach nasennych, Santamaria niby ma być defensywnym pomocnikiem, a mial wygrane 0./4 pojedynki, nie wiem co on w składzie robi, bo podawać nie potrafi, a tym bardziej rozgrywać…Miałem nadzieję, że Julen bedzie solidnym bramkarzem, ale trochę wygląda jak taki ręcznik, jeśli ktoś prosto w niego nie kopnie to praktycznie wszystko wpada…Martwi to, że Gaya w defensywie słabiej gra niż dawniej i w ogóle chyba nie robi już takich dokładnych, niebezpiecznych dośrodkowań w pole karne przeciwnika… Ze śmiesznych sytuacji w tym meczu oprócz tej próby strzału Ugrinica gdzie nie wiem jak można tak źle obliczyć gdzie jest piłka i w nią nie trafić to jeszcze była sytuacja z Diakhabym w naszym polu karnym gdzie on bardziej skupiony na chowaniu rąk do tylu za wszelką cenę jak dawnej niż na wybiciu piłki gdzieś daleko przed siebie, która się o niego obijała heh…
Żenada! Przypomnę.ze Levante przegrało 3:2 z Barceloną. Po stronie Valencii biegało 11 koszulek. Rozumiem że można przegrać ale oddać mecz bez walki to hańba.
Dobrze, że nie oglądałem. Trzeci raz bym już chyba nie ścierpiał 🙁
Miałem nosa, że wyłączyłem w połowie