Kiat Lim o sprzedaży klubu: „Być może osądzicie mnie za pięć lat”
- Prezydent Valencii CF podkreślił, że obecnie mają „odpowiedni plan sportowy” i odparł krytykę, twierdząc, że i tak będzie ją otrzymywał niezależnie od tego, co zrobi.
Brak zamiaru sprzedaży
Kiat Lim ponownie zabrał głos na temat Valencii CF w wywiadzie dla The Business Times – singapurskiego medium gospodarczego. Syn głównego akcjonariusza odpowiadał na pytania dotyczące projektu sportowego, swojej „zawodowej” relacji z Peterem Limem i przyszłości klubu.
Zapytany, czy istnieją plany sprzedaży, Kiat powtórzył typowe stanowisko Meritonu: nie ma zamiaru sprzedaży i trzeba oceniać ich działania w dłuższej perspektywie. – „Od momentu zakupu pojawiały się plotki o sprzedaży. Ale zainwestowaliśmy ogromne wysiłki i chcemy, by plan się powiódł. To gra, w której uczestniczysz, bo chcesz coś stworzyć. Być może osądzicie mnie za pięć lat” – zaznaczył, sugerując, że planuje pozostawać prezydentem przez co najmniej jedno pięciolecie.
Odporność na krytykę
Kiat podkreślił, że jest przygotowany na krytykę, niezależnie od wyników. – „Każdy, kto zostaje prezydentem, będzie krytykowany. Jeśli robisz coś dobrze, to po prostu miałeś szczęście i zasoby. Jeśli robisz źle, jesteś głupcem. Nie mówię tego z użalania się nad sobą. To fakt”.
Zapytany, czy jest fanem Valencii CF, odpowiedział: – „Oczywiście, że tak. Jak mógłbym nim nie być?”. Dodał jednak, że w decyzjach biznesowych kluczowe jest oddzielanie emocji, bo ich brak mógłby doprowadzić klub do bankructwa – co według niego było jednym z powodów przejęcia przez Limów.
„Teraz mamy odpowiedni plan sportowy”
W kwestii projektu sportowego Lim stwierdził, że obecnie Valencia CF ma „odpowiedni plan sportowy”. – „Nie chcę powiedzieć, że wcześniej go nie mieliśmy, ale teraz mamy profesjonalistów – jak w sektorze zdrowia czy architektury” – zaznaczył, nawiązując najprawdopodobniej do zatrudnienia Rona Gourlaya, ponieważ struktura klubu nie została znacząco rozbudowana poza trenerem i sztabem technicznym.
Nowy stadion i hierarchia
Na koniec Kiat podkreślił, że spodziewa się potrojenia przychodów dzięki nowemu stadionowi. Dodał także, że mimo objęcia formalnego przywództwa w Valencii nadal uznaje hierarchię w firmach ojca: – „On jest moim szefem”.
Czyli azjatycki rak się nigdzie nie wybiera…