Bez fajerwerków z Logroñés (0-2)

  • Bez zbytniej błyskotliwości i futbolu, który podbiłby czyjekolwiek serce, Valencia znajdzie się w drugiej rundzie Copa dzięki determinacji Pablo Gozálbeza.

Na mitycznym stadionie Las Gaunas skupił się wczoraj „mały kawałek” hiszpańskiego futbolu z lat 90-tych. Valencia i Logroñés, obecnie występujące pod szyldem „Unión Deportiva”, a nie „Club Deportivo” jak za czasów swojej złotej ery, spotkały się w pierwszej rundzie Copa del Rey, która okazała się wymagającym testem dla drużyny Rubéna Barajy. Z drużyną pełną „młodziaków”, niektórymi z pierwszej drużyny, a innymi z drużyny rezerw, Valencia rozwiązała grę bardziej umiejętnościami niż piłką nożną. Więcej obrony niż ataku. I więcej skuteczności niż czegokolwiek innego.

W początkowej fazie spotkania mecz zapowiadał się na coś, czym ostatecznie nie był. Jeszcze przed upływem drugiej minuty Hugo González dał się we znaki drużynie Segunda RFEF. Wsiadł na metaforyczny motor i dryblingiem minął obrońcę, by znaleźć się w sytuacji jeden na jeden z Dazą, bramkarzem przeciwników, który świetnie wybronił uderzenie. Okazało się, że była to odosobniona akcja, gdyż Valencia nie stworzyła większego zagrożenia poza golem Amallaha, który szybko został anulowany za ewidentną rękę Marokańczyka.

Gdy piłkarze byli już myślami w tunelu, długi przestój na udzielenie pomocy medycznej jednemu z miejscowych zawodników okazał się decydujący. Podopieczni Barajy próbowali zaatakować po przerwie, ale stopniowo ich akcje stawały się coraz bardziej chaotyczne. Najpierw próbował Yaremchuk, potem dobijał Yarek, ale dopiero ta sztuka udała się Pablo Gozálbezowi, który lewą nogą posłał piłkę do siatki. Na tablicy wyników pokazało się skromne 0-1 i przy tym stanie gracze udali się do szatni.

Po zmianach stron scenariusz drugiej połowy nie odbiegał od tego co można było zaobserwować w pierwszej części. Valencia dawała oczywiste poczucie wyższości i kunsztu piłkarskiego, ale nie forsowała tempa. W żadnym momencie nie zdominowała meczu. Mimo to groźne zagrania miały miejsce, nawet jeśli było ich niewiele. W 58. minucie Valencia miała najlepszą okazję do powiększenia wyniku i niemal zabicia meczu, ale Fran Pérez, który był w świetnej formie po występie przeciwko Athleticowi w lidze, trafił w słupek w sytuacji jeden na jednego.

Gra zamierała wraz z upływem minut. Piłkarze Barajy nie cierpieli w obronie, ale też nie rozstrzygnęli meczu, dopóki kolejny strzał, który trafił w słupek, tym razem od Javiego Guerry, nie stał się wyrokiem dla miejscowych. Odbita piłka trafiła do Gozálbeza, bohatera meczu, który zdecydował się podarować gola Diego Lópezowi, który wszedł na boisko w drugiej połowie.

Bez większej błyskotliwości i bez finezji, w której można by się zakochać, Valencia rozwiązała problem i znajdzie się w losowaniu drugiej rundy, gdzie powinien czekać bardziej wymagający test.

Szczegóły techniczne meczu na Las Gaunas

Valencia CF: Jaume Doménech; Yarek, Mosquera (Gayà, 55′) , Tárrega, Foulquier; Hugo Guillamón, Hugo González (Diego López, 78′), Amallah; (Fran Pérez, 55′) Pablo Gozálbez, Sergi Canós (Fran Pérez, 46′) i Yaremchuk (Thierry Rendall, 87′).

UD Logroñés: Álex Daza, Beñat, Lizarraga, Titi, Saenz, Sarriegi (Urcelay, 69′), Javi Cobo, Aitor Seguin (Facchin, 55′), Adrià Capde (Yurrebaso, 79′), Unai García (Llona, 79′) i Ander Vitoria (Jony, 55′).

Sędzia: Iglesias Villanueva (Galicyjski C.).

Żółte kartki dla gospodarzy Ander Vitoria oraz gości Yaremchuk, Hugo González i Pablo Gozálbez.

Stadion: Municipal Las Gaunas
Bramki: 1-0, min. 45+, Pablo Gozálbez. 2-0, min. 88, Diego López.