O co gra Valencia przeciwko Betisowi?

  • Podział środków przygotowany przez LaLigę w zależności od końcowego miejsca w tabeli ma wpływ na budżet klubu przez pięć kolejnych sezonów. Dlatego wynik spotkania z Betisem może okazać się kluczowy nie tylko w krótkim, ale i średnim terminie.

Choć wielki awans Valencii CF w tabeli po przyjściu Carlosa Corberána na ławkę trenerską był imponujący, nie wystarczył, by dokonać cudu i zapewnić sobie grę w europejskich pucharach. Stało się to jasne po kontrowersyjnej porażce z Alavés.

Pomijając emocje i medialny szum wokół występów w Lidze Konferencji czy Lidze Europy – udział w tych rozgrywkach oznacza niemałe wpływy finansowe, przynajmniej jeśli drużyna awansuje do dalszych faz. Ten sen jednak się rozwiał i trzeba będzie poczekać przynajmniej jeszcze jeden sezon, by ponownie spróbować sięgnąć po ten cel. Mając świadomość, że polityka sportowa ostatnich lat pod rządami Meriton Holdings była co najmniej przeciętna i każda decyzja zależała od “akceptacji” Petera Lima z Singapuru, każdy dodatkowy zastrzyk gotówki jest mile widziany, by złagodzić ograniczenia przy transferach.

Trzy możliwe pozycje w tabeli
W starciu z Betisem Valencia gra już nie tylko o prestiż, ale i o konkretne pieniądze. Zgodnie z zasadami, 25% wpływów z praw telewizyjnych dzielone jest między kluby w zależności od ich końcowej pozycji w tabeli. Różnice nie są kosmetyczne – 10. miejsce daje 2,75% z tej puli, 11. – 2,5%, a 12. – 2,25%. Przyjmując jako punkt odniesienia sezon 2023/24, w którym rozdzielono 1,361 miliarda euro, Valencia mogłaby liczyć na 9,35 mln euro za 10. miejsce lub 7,65 mln euro za 12. pozycję. Różnica to niemal dwa miliony – i to nie wszystko.

Jak dokładnie dzielone są pieniądze?
Środki z tytułu zasług sportowych wypłacane są przez pięć kolejnych sezonów w następujących proporcjach: 35%, 20%, 15%, 15%, 15%. Oznacza to, że każde miejsce w tabeli wpływa na budżet klubu przez kolejne lata – stąd jego większe znaczenie niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W przypadku Valencii przekłada się to na: 15% za sezony zakończone przez Voro, Bordalása i pierwszy sezon Barajy, 20% za drugi sezon Barajy oraz – co okaże się dopiero po meczu z Betisem – 35% za bieżący sezon pod wodzą Corberána.

Biorąc pod uwagę szacunkowe wartości wynikające z wcześniejszych czterech sezonów (czyli około 5,486 mln euro), należy do tego dodać 35% kwoty należnej za obecną kampanię:

  • 3,2725 mln euro za 10. miejsce,
  • 2,975 mln euro za 11.,
  • lub 2,6775 mln euro za 12.

Ostatecznie
Zsumowane środki, z zastrzeżeniem możliwych niewielkich wahań między sezonami, mogą dać Valencii od niemal 8,2 do 8,8 mln euro. Różnica może nie wydawać się kolosalna, ale warto pamiętać – to, co wydarzy się w najbliższy piątek, będzie miało finansowe skutki przez kolejne cztery lata.