Duet napastników daje trzy punkty Valencii (2-1)
- Valencia oddała jedyne dwa celne strzały na bramkę Almerii w całym meczu i zdołała zdobyć dwa gole. Trzy punkty zostają na Mestalla.
Trzy punkty liczą się najbardziej na boisku Mestalla, gdzie kibice Nietoperzy również rozegrali kluczowy mecz przeciwko godnemu pożałowania zarządowi Petera Lima. Dzięki sukcesom swoich napastników, czarno-biała drużyna rośnie w siłę. Pomimo przeszkód ze strony maksymalnego udziałowca, dzięki zwycięstwu nad drużyną z dołu tabeli, UD Almerią, Valencia CF jest o jeden punkt od szóstego miejsca gwarantującego jej grę w Europie. Gole Duro i Yaremchuka przeważyły szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy, który miał mniejsze posiadanie piłki i oddał ponad dwa razy więcej strzałów na bramkę (2/5).
Już po pięciu minutach Valencia otrzymała pierwsze ostrzeżenie, które mogło okazać się fatalne w skutkach. Gonzalo Melero, były zawodnik Levante, rozpoczął kontratak, który sam zakończył, posyłając piłkę w trybuny po tym, jak Arribas i Leo Baptistao stworzyli mu doskonałą okazję, sam na sam, przed bramkarzem. Groźny atak gości obudziło gospodarzy, którzy zaczęli się rozkręcać dzięki występom Javiego Guerry i Diego Lópeza. Nieuchwytny Asturyjczyk ustawił piłkę w polu karnym dla pary dziewiątek ustawionych przez Rubéna Baraję, Romana Yaremchuka i Hugo Duro. Ten pierwszy przepuścił piłkę, a drugi uderzył prawą nogą (1-0, 13 minuta) posyłając piłkę do siatki.
Dziesiąty gol Hiszpana i piąta asysta „Guajína” realizowały jedno z najważniejszych praw futbolu: „kto wybacza, ten płaci”. Podczas gdy kibice wyrażali swoje niezadowolenie z Meritona, za jego bezczynność i fałsz w styczniowym mercato, wyciszani i cenzurowani w przekazie telewizyjnym, Valencia bawiła się przez kwadrans. Ten czas został wykorzystany na powiększenie różnicy, mimo że ich gra nie była przekonująca. Yaremchuk zrobił miejsce między biało-czerwoną obroną, by niskim uderzeniem głową zaskoczyć bramkarza Maximiano (2-0, m. 23).
Niedługo później Cenk Özkacar obronił strzał swoim ciałem z bliskiej odległości oddany przez Baptistao. Dobra akcja, dzięki której turecki zawodnik, nerwowo zastępujący Gabriela Paulistę, był w stanie zrehabilitować się za błąd, który ułatwił Melero pierwszą klarowną szansę. Pierwsza połowa zakończyła się wymianą drobnych ciosów, a przede wszystkim sześcioma minutami doliczonymi w wyniku wideoweryfikacji gola, którego Muñiz Ruiz i Jaime Latre nie uznali Edgarowi za pomaganie sobie ręką.
Dobra druga połowa w wykonaniu Almerii
W przeciwieństwie do pierwszej połowy, Almeria nie była tak niewinna na początku drugiej. Álex Centelles, były Valencianista, ściął do środka z lewej flanki, by idealnie skierować piłkę na dalszy słupek. Cenk nie zdołał wyblokować, podobnie jak Javi Guerra i Gayà. Arribas, czerwono-biały napastnik, znalazł się przed kapitanem Los Che, aby zmniejszyć wynik i zmartwić Mestalla (2-1, m. 49). Od tego momentu drużyna Pipo przeżywała ciężkie chwile. Diabelnie szybki, drobny Ramazani był blisko pokonania Mamardashviliego w biegu w sytuacji jeden na jednego, ale bramkarz gospodarzy wykazał się wielkim kunsztem i uratował swój zespół od remisu.
Dwa rzuty karne Centelles, jeden nieprzyznany
W drugiej połowie po tym jak Centelles niezdarnie poradził sobie z Diego Lópezem, Pepelu trafił w słupek z rzutu karnego. Później sędziowie nie przyznali kolejnego rzutu karnego za przewinienie na piłkarzu Valencii. Na szczęście ten błąd sędziowski i pechowy karny nie przeszkodziły w zdobyciu trzech punktów. Valencia pomimo nerwowości przypieczętowała zdobycie trzech punktów dzięki Mosquerze i Dimitriemu Foulquierowi, którzy obaj stanęli na wysokości zadania gasząc pożary w obronie.
Nie poznaję Hugo Duro. Niezwykła metamorfoza!
A poza tym obaj napastnicy strzelili!