Enzo: “Uwielbiam wszystko – Valencię, to miasto i grę na Mestalla, które jest wyjątkowe”

- Argentyńczyk przyznaje, że “zakochał się w klubie i mieście od pierwszego dnia” i nie boi się Bernabéu: “Jedziemy rywalizować, w końcu to jedenastu na jedenastu”
Enzo Barrenechea stał się jednym z filarów Valencii prowadzonej przez Carlosa Corberána i jednym z głównych powodów poprawy pozycji drużyny w tabeli. Argentyńczyk zrobił krok naprzód i wyrósł na ważną postać w środku pola, zyskując na ciągłości gry i zaufaniu, jakim obdarzył go trener od momentu przybycia. Pomocnik, którego karta należy do Aston Villi, objął centralną rolę w drużynie u boku Javiego Guerry, stając się niekwestionowanym podstawowym zawodnikiem, wypierając z wyjściowej jedenastki Pepelu. W środę udzielił wywiadu klubowym mediom. Oto jego wypowiedzi:
Jak się czujesz?
Czuję się dobrze, spokojnie, zadowolony z wyniku w miniony weekend. Śpimy poza strefą spadkową, a tego wszyscy chcieliśmy.
Statystyki na poziomie Ligi Mistrzów.
Gramy świetnie w tej drugiej części sezonu, co widać po punktach i meczach. Dużo pracujemy w ciągu tygodnia, trener i sztab dają nam wielkie zaufanie, a to jest kluczowe dla zawodnika.
Nie można się rozluźnić.
Zostało dziewięć finałów, jeszcze dużo do zrobienia, nie możemy się rozluźnić. Musimy dalej pracować, by kontynuować tę drogę i osiągnąć nasz główny cel.
Cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Wcześniej wyglądało to ciężko, ale osobiście byłem przekonany, wiedziałem jakich mamy piłkarzy i że możemy odwrócić tę sytuację. Zawsze wierzyliśmy, że się z tego wydostaniemy. Zawsze mieliśmy zaufanie, że możemy to odwrócić.
Czynnik Mestalla
To było fundamentalne. Gra na Mestalla to coś wyjątkowego, przypomina mi skąd pochodzę w Argentynie, moją przeszłość w Newell’s. Gramy jakby nas było dwunastu – to niesamowite. Wcześniej tego nie znałem, a teraz mogę tego doświadczać osobiście i bardzo mnie to cieszy.
Zwycięstwo na wyjeździe.
Jeśli chcemy osiągnąć nasz cel, musimy zrobić krok także poza domem – zdobyć trzy punkty i wygrać mecz, czego jeszcze nam brakuje. Ale przy naszej pracy to prędzej czy później nastąpi.
Klucze do poprawy
To kwestia mentalności, siły, gry do ostatniej minuty, niepoddawania się i ciężkiej pracy. Od teraz do końca sezonu najważniejsze jest zdobywać punkty i trzymać się tej ścieżki.
Niepodważalny podstawowy zawodnik
To zasługa pracy i zaufania, jakim darzy mnie trener i koledzy z drużyny. Bez nich nie byłoby to możliwe. Czuję, że jestem w świetnym momencie, ale najważniejsza jest drużyna, która z każdym dniem wygląda lepiej i jest bliżej celu. Przyszedłem tu z myślą o minutach na boisku, ale najbardziej zależy mi na utrzymaniu.
Corberán
Trener prosi mnie o równowagę, o rozgrywanie, zagrywanie piłek do przodu, kiedy tylko mogę, o podania otwierające drogę do bramki. Staram się uczyć i realizować jego zalecenia. Pracuję nad dodawaniem kolejnych elementów do swojej gry. Muszę też dorzucić jeszcze jakiegoś gola.
Szczęśliwy w Walencji?
Zakochałem się w Walencji od pierwszego dnia. Uwielbiam wszystko – klub, miasto, mam tu rodzinę, sposób, w jaki ludzie mnie traktują… to wszystko bardzo wiele znaczy.
Wizyta na Bernabéu
Bez wątpienia jedziemy rywalizować. Wiemy, czym jest Real Madryt, ale jedziemy, by walczyć. W końcu to jedenastu na jedenastu. Będą trochę zmęczeni – mówiliśmy o tym w szatni – to może nam pomóc, ale my skupimy się na swojej pracy, żeby osiągnąć dobry wynik. Na Mestalla było szkoda. Zabrakło nam umiejętności zarządzania ostatnimi 15–20 minutami.