Pożegnalny wywiad z Jaume Domènech

- Jaume Domènech: „Zawsze będę jednym z valencianistas i mam nadzieję, że walka o przywrócenie Valencii należnego jej miejsca będzie trwać”
Bramkarz Valencii CF, Jaume Domènech, pojawił się przed mediami w loży VIP na Mestalla, by pożegnać się z klubem, w którym spędził 10 lat jako zawodnik pierwszego zespołu.
Słowa pożegnania
„Chciałem skorzystać z okazji, by podziękować wszystkim. Łączy mnie z wami mnóstwo wspomnień. Każdy z was jest częścią tej drogi i mam nadzieję, że walka o Valencię będzie trwać, by przywrócić klub tam, gdzie jego miejsce. Ja zawsze będę jednym z valencianistas. Kiedy skończę karierę piłkarską, jestem pewien, że znów będę walczył o interesy Valencii”.
Puchar Króla
„Pamiętam wszystko do dziś – nawet ostatnią piosenkę, której słuchałem, jadąc na stadion. Pamiętam tłumy kibiców przybywających na Villamarín. To był idealny moment mojej kariery w klubie. Awansowaliśmy do Ligi Mistrzów i zdobyliśmy Puchar Króla w roku stulecia istnienia. To najbardziej ikoniczny moment mojej kariery. Pożegnanie kilka dni temu też zostanie w mojej pamięci, ale zdobycie tego trofeum to coś najważniejszego”.
Wiadomość do młodego siebie
„Etap życia, gdy miałem 20–21 lat, był pełen trudnych chwil. Powiedziałbym sobie wtedy, żeby trzymać się marzeń i wierzyć w siebie. Ogromną rolę odegrali wtedy moi rodzice, którzy zawsze mnie wspierali i zachęcali do walki o swoje cele”.
Wsparcie dla młodych w szatni
„Kibice oczekują od zawodników jednego: by dawali z siebie wszystko i wiedzieli, jaką koszulkę noszą. Tego zawsze starałem się uczyć młodszych. Jeśli to robisz, kibice zawsze będą po twojej stronie. Mamy młody zespół i sztab, który daje możliwości rozwoju. Teraz trzeba dalej pracować – jestem pewien, że pokażą, iż nie mają granic”.
Peter Lim
„Mogę tylko powiedzieć, że niektóre decyzje były trudne do zrozumienia. Jako piłkarz Valencii starałem się jednoczyć drużynę, by kwestie pozaboiskowe nie wpływały na szatnię. Naszym obowiązkiem było koncentrowanie się wyłącznie na futbolu”.
Praca z Carlosem Corberánem
„Corberán i cały jego sztab to zespół świetnie przygotowany. Niczego nie pozostawiają przypadkowi, analizują każdego zawodnika indywidualnie. Kiedy przyjechali do Paterny, od razu zaznaczyli, że są tu po to, by wydobyć z nas to, co najlepsze, i uratować Valencię. Przez te miesiące praktycznie mieszkali w ośrodku treningowym. Ich zaangażowanie i oddanie to coś, co pozwoli temu klubowi się rozwijać”.
Najważniejszy trener w karierze
„Miałem ich wielu – nawet nie pamiętam ilu. Nie mogę zapomnieć o Nico Estévezie, o Nunie, który dał mi szansę debiutu, i o Marcelino, który bardzo mi zaufał. Nie zapominam też o Barajy, który pojawił się w trudnym momencie. I oczywiście o Corberánie, który wyprowadził nas z bardzo trudnej sytuacji”.
Plany na przyszłość
„Jestem bardzo optymistycznie nastawiony. Nadal mam w sobie głód rywalizacji i uznaliśmy, że to właściwy moment, by zamknąć ten rozdział. Mam ogromną motywację i chcę ją przekazać nowemu projektowi”.
Akceptacja roli rezerwowego
„Zawsze łączyłem rywalizację z grą. Gdy nie grałem, przeżywałem trudne chwile, frustrowało mnie to. Zacząłem wtedy pracować z psychologiem, by nie patrzeć na wszystko w czarnych barwach. Widziałem świetnych piłkarzy, którzy mimo sukcesów nigdy nie byli szczęśliwi – to skłoniło mnie do refleksji. Spełniłem marzenie o grze w Valencii, zagrałem w Lidze Mistrzów, zdobyłem trofeum – nie mogłem nie być szczęśliwy. Zawsze starałem się być zdyscyplinowany, by być przykładem dla innych i pokazywać swoją najlepszą wersję, nawet jeśli nie grałem dużo. To była moja forma bycia użytecznym – dla klubu i drużyny”.
Luka po odejściu
„W futbolu zawsze są naturalne zmiany. Nikt nie jest niezastąpiony. Naszym liderem jest Gayà, i na pewno znajdą się osoby, które wypełnią pustkę po mnie. Wierzę, że wspólnie sobie z tym poradzą – również sztab szkoleniowy odegra tu ważną rolę”.
Droga, by przywrócić Valencię na szczyt
„Trzeba znaleźć stabilność – społeczną, sportową i finansową. Idealnie byłoby utrzymać tożsamość, którą wypracowaliśmy w ostatnich miesiącach. Zmiany bywają dobre, ale ich nadmiar burzy równowagę i wpływa na zawodników. Kluczowe będzie utrzymanie trzonu drużyny i budowanie od tego punktu. Trzeba mieć świadomość, skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy. Potrzebujemy cierpliwości, by móc rosnąć”.
Niedosyt?
„Nie mam żadnych niedokończonych spraw. Zawsze dawałem z siebie wszystko i jestem w pełni zadowolony z tego, co udało się osiągnąć”.
Najtrudniejszy moment jako zawodnik Valencii
„Pod względem osobistym – kontuzje. Zerwanie więzadeł przyszło w momencie, gdy drużyna była w kryzysie i trudno mi było, że nie mogę pomóc. Na szczęście wróciłem na ostatnie dwa miesiące sezonu. Ten rok też był ciężki – wielu kolegów płakało w szatni, ale jako wielka rodzina potrafiliśmy się podnieść. Żaden zespół z 13 punktami po pierwszej rundzie się nie utrzymał – my to zrobiliśmy”.
Zwolnienie Marcelino
„To nie dzień, by o tym mówić, ale w piłce zawsze są decyzje trudne do zrozumienia. Nie mam odpowiedzi, dlaczego tak się stało, ale mimo wszystko tamten sezon zakończyliśmy na 1/8 finału Ligi Mistrzów. Klub zawsze mnie wspierał – i to też chcę podkreślić”.
Pożegnanie na Mestalla
„Nie spodziewałem się tego. Mam wielkich idoli związanych z Valencią i nie przypominam sobie, by ktoś miał takie pożegnanie. Nawet w najśmielszych snach nie marzyłem o czymś takim”.
Sprzedaże z 2020 roku
„Niewiele pamiętam, ale jak już mówiłem – klub musiał podjąć pewne decyzje z powodu kryzysu po pandemii. Zawsze trudno jest pożegnać kluczowych zawodników”.
Jaume prawdziwy Valencianista. Amunt!