Valencia CF znowu w tarapatach

  • Ron Gourlay odłożył powrót do europejskich pucharów do lata 2027, gdy ma powstać nowy stadion. Tymczasem rzeczywistość ligowa zmusza zespół do walki o utrzymanie.
  • Do minionej soboty Carlos Corberán utrzymywał drużynę z dala od strefy spadkowej przez 21 kolejek z rzędu, ale po porażce z Villarrealem i korzystnych wynikach rywali Valencia ponownie znalazła się pod kreską.
  • Wśród 20 drużyn LaLigi, to właśnie Valencia spędziła najwięcej tygodni w strefie zagrożenia od ubiegłego sezonu.

Od walki o Europę do walki o przetrwanie

Valencia CF przystąpi do sobotniego meczu na Santiago Bernabéu z jasnym celem po raz pierwszy od 10 maja ubiegłego roku – uniknąć strefy spadkowej. Wtedy, po zwycięstwie 3:0 z Getafe na Mestalla, drużyna Corberána zapewniła sobie utrzymanie.
Pięć miesięcy później, zespół Petera i Kiata Limów ponownie stąpa po cienkiej linii, daleki od europejskich ambicji i bez jasnego planu ze strony właścicieli. To Liga, a nie wizja zarządu, wyznacza piłkarzom cele na kolejne tygodnie.

Po porażce w derbach z Villarrealem, remisie Mallorki z Levante oraz wygranej Celty nad Osasuną, Valencia spadła do strefy spadkowej po raz pierwszy w tym sezonie. To sytuacja znana kibicom – od 2020 roku klub ani razu nie przekroczył granicy 50 punktów w sezonie.

Stały zjazd pod rządami Meriton Holdings

Od czasu przejęcia klubu przez rodzinę Limów, sportowy poziom Valencii spadał z roku na rok, a wraz z nim dochody z występów w europejskich pucharach.
Po 12 sezonach trzy awanse do Ligi Mistrzów – jeden z Nuno Espírito Santo i dwa z Marcelino – są dziś tylko wspomnieniem.

Przez pewien czas Valencia funkcjonowała w tzw. „strefie Meritonu” – z dala od Europy, ale jeszcze bez realnego ryzyka spadku. Sytuacja zmieniła się od sezonu 2022/23, kiedy zespół zaczął regularnie balansować na krawędzi przepaści.
Rubén Baraja – podobnie jak teraz Corberán – przejął zespół, by ratować tonący okręt.

Baraja – pierwszy ratunek, Corberán – drugi

Baraja objął drużynę w lutym po tym, jak Gennaro Gattuso zrezygnował, a Voro nie zdołał po raz kolejny uratować sytuacji.
Po trzech porażkach z rzędu Valencia spadła do strefy spadkowej w 21. kolejce i pozostawała w niej aż do 30. serii gier. Dopiero zwycięstwa z Elche (2:0) i pamiętny mecz z Valladolid (2:1) po golach Javiego Guerry wydobyły drużynę z dna.
Utrzymanie przyszło dopiero w ostatnich kolejkach – po remisach z Espanyolem (2:2) i Betisem (1:1).

Krok w przód, który nie nadszedł

Sezon 2023/24 przyniósł chwilową poprawę – Valencia znalazła wspólny język z Mestallą, kończąc rozgrywki na 9. miejscu, jednak ponownie bez europejskich pucharów.
Po kwietniowym zwycięstwie w Pampelunie (0:1) drużyna przestała wygrywać aż do września 2024, gdy pokonała Gironię (2:0).

W międzyczasie doszło do kolejnej zmiany trenera. Po katastrofalnych wynikach z Mallorką, Rayo i Valladolid oraz remisach z Espanyolem i Alavésem, Baraja stracił posadę, a jego miejsce zajął Carlos Corberán.

Corberán – druga próba ratunku

Nowy szkoleniowiec odmienił oblicze zespołu wiosną, wyciągając go z dna tabeli i na chwilę rozbudzając marzenia o europejskich pucharach.
Jednak po porażce z Alavésem na Mendizorrozie, której towarzyszyła kontrowersyjna decyzja sędziego Gila Manzano, Valencia znów wpadła w spiralę słabości.

Od tamtego spotkania drużyna rozegrała 13 meczów ligowych, z których wygrała tylko dwa – z Getafe i Athletikiem.
Bilans: 10 punktów na 39 możliwych, cztery remisy i siedem porażek.

W sumie Corberán prowadził Valencię w 31 meczach ligowych – pierwsze 18 dało efektowną poprawę i awans, ostatnie 13 to zjazd w dół.
Przez 21 kolejek z rzędu utrzymywał zespół poza strefą spadkową, aż do zeszłej soboty.

Brak ambicji na szczycie, walka o przetrwanie na dole

Wszystko to dzieje się w klubie, w którym nikt nie wyznacza realnych celów sportowych.
Zarząd nie mówi o Europie, nie stawia drużynie wymagań – dlatego tylko brutalna rzeczywistość ligi wymusza walkę o utrzymanie.
Na ten moment średnia punktów Valencii wskazuje na mniej niż 38 oczek w sezonie, co oznacza poważne ryzyko spadku.

Od początku poprzedniego sezonu Valencia spędziła aż 25 tygodni w strefie spadkowej, najwięcej spośród wszystkich drużyn obecnej LaLigi.
Dla porównania: Girona, Alavés i Espanyol – po 9 tygodni, Mallorca – 7, Getafe – 5, Real Sociedad – 4, Sevilla i Levante – po 3, Celta – 2.

Europejskie ambicje odłożone do 2027

Prezes Ron Gourlay zapowiedział, że powrót do europejskich rozgrywek ma nastąpić najwcześniej w 2027 roku, gdy klub planuje otwarcie nowego stadionu.
Do tego czasu jednak Valencia może trzeci sezon z rzędu walczyć nie o marzenia, lecz o przetrwanie – w cieniu kryzysu sportowego, finansowego i moralnego, który od lat dławi “Nietoperzy”.