Vicente szczerze o problemach zdrowotnych

  • Były skrzydłowy Valencii opowiedział o trudnościach, z jakimi zmaga się na co dzień po zakończeniu kariery.

Vicente Rodríguez, były piłkarz i jedna z największych legend współczesnej historii Valencii CF, otworzył się na temat swojego życia po futbolu w programie Mano a Mano stacji Cadena SER.
„Puñal z Benicalap”, jak nazywano go w czasach gry, pełni od stycznia 2023 roku funkcję ambasadora Valencii, a w rozmowie opowiedział o konsekwencjach licznych kontuzji, które zdeterminowały jego karierę i naznaczyły jego życie po odwieszeniu butów na kołek.

Mimo wszystko Vicente rozegrał ponad 400 spotkań w barwach „Nietoperzy”, spędzając w klubie 11 sezonów i dwukrotnie zdobywając mistrzostwo Hiszpanii, będąc kluczowym graczem tamtej złotej ery.

„Gdyby nie kontuzje, moja kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej”

Na pytanie, jak wyglądałaby jego kariera, gdyby nie kontuzje, Vicente odpowiedział z pokorą i refleksją:

„Może rozegrałbym dwa razy więcej meczów w Valencii… a może wcale bym w niej nie grał, może trafiłbym do innego klubu, nie wiem” – przyznał.

Podkreślił też, że jego problemy zdrowotne nie skończyły się wraz z zakończeniem kariery, a ich skutki odczuwa każdego dnia:

„Gdyby ból był tylko w mojej głowie, byłbym teraz w porządku. Mógłbym grać z moim synem, a niestety nie mogę. Mogę chodzić, prowadzić w miarę normalne życie, ale nie mogę wsiąść na rower ani zagrać w padla. Źle stawiam stopę, a przez to przeszedłem trzy operacje biodra i dwie operacje kostki” – wyznał ze smutkiem 44-letni były piłkarz.

Codzienne trudności

Vicente zdradził, że nawet proste czynności, jak siedzenie czy stanie przez dłuższy czas, stanowią dla niego wyzwanie.

„Kiedy siedzę, jakoś wytrzymuję, mam swoją poduszkę. Mam nadzieję, że w końcu będę mógł się jej pozbyć, ale na razie to niemożliwe. Jest lepiej niż wcześniej, ale na początku po pięciu minutach musiałem wstać, bo palił mnie pośladek” – opowiedział.

Choć stan biodra uległ poprawie, poduszka wciąż towarzyszy mu każdego dnia.

„Nie mogę też długo stać. To niemożliwe – biodro zaczyna boleć, a kostka również. Więc siadam, wstaję, siadam, wstaję… trochę się z tym bawię” – dodał z rezygnacją.

Dla byłego skrzydłowego Valencii życie po futbolu to ciągła walka z bólem i ograniczeniami, które przypominają mu o latach poświęceń na boisku. Choć nie może już grać z synem, jak sam mówi, stara się cieszyć każdym dniem i pozostać blisko klubu, który uczynił go jednym z symboli „Nietoperzy”.

5 1 głosowanie
Article Rating
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
EverBanega87
EverBanega87
1 miesiąc temu

Pamiętam ciągłe afery jak imprezował, mógł się prowadzić profesjonalnie wtedy nie miałby tylu problemów ze zdrowiem. Kapitalny skrzydłowy. Vicente – Joaquin ❤️

Cichyjoe
Cichyjoe
Odpowiedz do  EverBanega87
1 miesiąc temu

Chyba Ever Banega imprezował. Jestem w szoku, że Vicente ma takie problemy. Los potrafi być okrutny. Zycie to życie. Nie znasz dnia ani godziny.

Smoła
Smoła
29 dni temu

Wspaniały Vicente! Legenda