Valencia wygrywa na wyjeździe z Las Palmas (2-3)

  • Dublet Hugo Duro kluczowy w zwycięstwie na Wyspach Kanaryjskich, gdzie drużyna Nietoperzy drżała o wynik aż do 99. minuty.

Zwycięstwo Valencii CF na Estadio Gran Canaria było tak zasłużone, jak i agoniczne. Dzięki dwóm trafieniom Hugo Duro — który dobił tym samym do dziesięciu goli w lidze — oraz samobójczemu trafieniu Álexa Suáreza zespół Carlosa Corberána ma już 42 punkty i praktycznie zapewnione utrzymanie. Spadek stał się niemożliwy dzięki znakomitej postawie drużyny, która nie przegrała od dziewięciu spotkań. Tak imponująca druga runda rozgrywek pozwala Valencii zasnąć z jedynie dwupunktową stratą do miejsca premiowanego grą w Conference League (ósmego), przy czym w niedzielę swoje mecze rozegrają jeszcze Real Sociedad i Mallorca.

Pierwsza połowa: dominacja i pechowy karny

„Blanquinegros” weszli na Estadio Gran Canaria z lekcją odrobioną. Z intensywnością i charakterem wymaganymi przez trenera Carlosa Corberána podczas tygodniowych treningów w Ciutat Esportiva zespół kompletnie zneutralizował plan Diego Martíneza. Valencia odebrała Las Palmas piłkę i terytorium boiska. Rafa Mir, niespodziewanie w podstawowym składzie, szybko ostrzeliwał bramkę; najgroźniejszy był pół‑volej, który chorwacki bramkarz Dinko Horkas sparował na róg.

Z każdą minutą Valencianistas, mając więcej determinacji i posiadania piłki, stawali się panami spotkania. Gol wisiał w powietrzu i padł szybko. W 22. minucie długie podanie Pepelu (zastępującego kontuzjowanego Enzo Barrenecheę) przejął José Gayà i zagrał w pole karne. Luis Rioja dośrodkował, stoper gospodarzy wybił niedokładnie, a walka w obrębie szesnastki zakończyła się tym, że piłka spadła pod nogi madryckiego napastnika. Snajperski instynkt Duro wynagrodził Valencię golem na 0‑1.

Przy prowadzeniu goście nieco zwolnili. Linia ataku Las Palmas podeszła wyżej, ale duet Mouctar Diakhaby‑Gayà doszczelnił każdą potencjalną szczelinę. Alberto Moleiro, gwiazda gospodarzy, był odcięty od podań; bez przestrzeni między liniami Las Palmas gasło przy każdej próbie rozegrania.

Do pełni szczęścia zabrakło tylko drugiego ciosu. W 40. minucie Rafa Mir znów miał „setkę”, ale huknął nad poprzeczką. I gdy minęło 45 minut, wydarzyło się to, czego gospodarze nie zasłużyli. De Burgos Bengoetxea podyktował rzut karny za rękę z gatunku tych, które często są pomijane: piłka spadła na ramię Diego Lópeza broniącego rzut rożny zorganizowany praktycznie z niczego przez Vitiego. Sandro niskim strzałem oszukał Giorgiego Mamardashviliego (1‑1, 47. min).

Druga połowa: znów prowadzenie i nerwy do ostatnich sekund

Po przerwie podopieczni Corberána wrócili z tą samą powagą co na początku meczu. Błyszczący Diakhaby zainicjował długim zagraniem akcję, która przyniosła drugiego gola. Diego López z wiarą pognał za piłką, zdążył przed linią końcową i zacentrował; rykoszet od obrońcy Las Palmas tylko „zatruł” piłkę. Hugo Duro wpadł jak rakieta przed Álexa Suáreza i umieścił futbolówkę w siatce (1‑2, 58. min).

Valencia znowu dyktowała warunki i w 75. minucie mogła zadać ostateczny cios. Wejście Umara Sadiqa dodało atakowi argumentów i po jego odbiorze w środku pola — gospodarze domagali się ręki — ruszyła kontra. Dośrodkowanie Diego Lópeza przecięte przez Álexa Suáreza skończyło się samobójem (1‑3, 75. min).

Gdy wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, Las Palmas nie chciało umrzeć bez walki. Po jednej z akcji gospodarzy McBurnie rzucił się szczupakiem i zmniejszył straty (2‑3, 83. min). Od tego momentu Valencia przeżywała katusze, zwłaszcza w doliczonym czasie — aż dziewięć minut. Corberán zagęścił szyki wprowadzając Yarka, który jak mógł pomógł dowieźć kluczowe zwycięstwo.

Valencia tym meczem ma praktycznie utrzymanie w kieszeni i nadal śni o Europie.

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
staste77
staste77
10 dni temu

I dlaczego nie można było tak grać od początku sezonu 🙁

2
0
Będę wdzięczny za komentarze.x