18-1: Klucze do koszmaru z Barceloną
- Barça Flicka stała się prawdziwym koszmarem Carlosa Corberána: oto dane, które wyjaśniają trzy kolejne kompromitacje – niegodne klubu i jego kibiców.
Barcelona jest dla Valencii Carlosa Corberána najczarniejszym snem. Trener zebrał bilans 18–1 w trzech ostatnich starciach w LaLiga i Copa del Rey. Od 7:1 na Montjuïc przeszło do 0:5 na Mestalla, a 6:0 było najnowszym rozdziałem serii haniebnej dla historii klubu i niesprawiedliwej wobec kibiców, zmęczonych upokorzeniami. Corberán przywrócił zespołowi konkurencyjność, której brakowało, lecz starcia z Barceloną są dla niego wciąż boleśnie niezabliźnioną raną. Oto najważniejsze przyczyny blamażów, które sięgają daleko poza różnicę jakości między obiema kadrami:
1. Strach przed Barçą: Valencia mała i zakompleksiona
Valencia Corberána nabrała strachu przed Barceloną – a w takim stanie nie da się wygrać z nikim. Drużyna od pierwszej minuty na Johan Cruyff wyglądała na mniejszą, niepewną, zakompleksioną – niegodną Primera División. Wyszła na murawę jak już pokonana, bez wiary, że można ograć wielką Barcelonę. Pamięć o dwóch poprzednich pogromach ciążyła i pogłębiła ranę.
2. Nietrafione plany: Corberán nie znajduje klucza
Corberán nie potrafi znaleźć rozwiązania taktycznego. Próbował z czwórką z tyłu i piątką – bez skutku.
- 7:1 w LaLiga z linią Foulquier – Yarek – Tárrega – Gayà.
- W Pucharze obrona z Aarons – Mosquera – Diakhaby – Yarek – Jesús Vázquez i wynik równie fatalny.
- 5-4-1 na Johan Cruyff (Foulquier – Tárrega – Diakhaby – Copete – Gayà) i kolejne fiasko.
Sam trener przyznał: „Mój plan nie zadziałał, po raz trzeci z rzędu biorę pełną odpowiedzialność za brak właściwego rozwiązania”.
3. Fatalne początki: trzy identyczne starty
Valencia we wszystkich trzech meczach była sparaliżowana i całkowicie pod kontrolą Barcelony. Ani przez moment nie wyglądała na drużynę, która wierzy, że może pokonać bardziej utytułowanego rywala.
- W LaLiga straciła 4 gole w 24 minuty.
- W Pucharze – 4 gole w pół godziny.
- W ostatnim spotkaniu wytrzymała do 29. minuty, ale od początku było jasne, że to kwestia czasu.
Valencia przetrwała tylko dlatego, że Barça była przez chwilę nieskuteczna.
4. Obrona jak żart: zespół kompletnie dziurawy
W defensywie drużyna była rozbita z każdej strony. Barça zawsze znajdowała przestrzeń w chaotycznej linii Valencii – obojętnie czy z czterech, czy z pięciu obrońców. Nawet kumulacja defensorów nie pomogła na Johan Cruyff. Nietoperze popełniały rażące błędy, ułatwiając Barçy grę w pełnym komforcie.
Statystyka jest druzgocąca: Corberán stracił 18 goli w 3 meczach z Barceloną. W pozostałych 25 spotkaniach – tylko 23.
- Średnia z Barçą: 6 goli straconych na mecz.
- Średnia w całej „erze Corberána” (z 8 czystymi kontami): 0,92 gola na mecz.
5. Brak zagrożenia: dramatyczne 63–13 w strzałach
Statystyki 6:0 mówią same za siebie: 24 strzały Barcelony do 2 Valencii. To samo wcześniej:
- 7:1 – 22:7 w strzałach.
- 0:5 – 17:4.
Łącznie: 63 uderzenia Barcelony kontra 13 Valencii. Corberán nigdy nie potrafił zaatakować wysoko ustawionej obrony Flicka. A fakty są takie, że Barça mogła strzelać jeszcze więcej.
6. Bez intensywności: mniej fauli niż Barça
Jest jeszcze jeden niepokojący wskaźnik: brak agresji i intensywności. Valencia w dwóch z trzech meczów popełniła mniej fauli niż Barcelona – i to mimo, że ta druga miała wyraźną przewagę w posiadaniu piłki.
- Ostatnio: 8 fauli Valencii, 9 Barcelony.
- W Pucharze: 6 Valencii, 7 Barcelony.
- W 7:1: 12 Valencii, 10 Barcelony.
Globalnie: 26–26 w faulach. Wynik niewytłumaczalny przy takiej różnicy w intensywności.