Valencia remisuje z Barçą na Mestalla (1-1)
- Gol Hugo Guillamóna wystarczył, aby Los Blanquinegros osiągnęli 20 punktów w tabeli, po zneutralizowaniu bramki João Félixa, gdy drużyna cierpiała najbardziej.
Jednobramkowy remis z Barceloną na Mestalla, dzięki bramkom João Félixa i Hugo Guillamóna, pozwolił Valencii CF na zdobycie 20 punktów, czyli tyle samo, z iloma zakończyli pierwszą połowę ubiegłego sezonu. Valencianistas mają siedem punktów przewagi nad Celtą Vigą, która po zwycięstwie nad Granadą ma tyle samo punktów co Cadiz, który znajduje się w strefie spadkowej.
Valencia pozostaje bez zwycięstwa w La Liga od dłuższego czasu. Nie wygrali w ostatnich pięciu meczach, dwukrotnie remisując u siebie z Vigo i Barçą. Kibice wrócili jednak do domu dumni z ducha grupy zawodników, którzy są jednymi z niewielu rzeczy, jakie pozostały w klubie, który jego maksymalny udziałowiec, Peter Lim, zniszczył i odarł z wielkości drużynę, która jeszcze nie tak dawno temu była wskazywana jako jeden z największych hiszpańskich ekip.
Poza nastrojami i wynikami, nawet poza jakością zawodników, Valencia trzyma się rozgrywek jak mało kto. Zaangażowanie w rywalizację dzięki smykałce Rubéna Barajy. Tym samym Blanquinegros weszli na murawę Mestalla znacznie bardziej ożywieni niż drużyna Barçy, wciąż oszołomiona potknięciami z Gironą (2-4) i Antwerpią (3-2). I ta aktywność prawie się opłaciła w ciągu kilku sekund. Sprytna akcja Jesúsa Vázqueza i Diego López pozwoliła szybko znaleźć Romana Yaremchuka w polu karnym. Niespodziewanie dla całej jedenastki, Ukrainiec strzelił po obrocie i tylko ręka Iñakiego Peñy z Alicante stanęła między piłką a siatką.

Presja działa na De Jonga i Pedriego
Intensywna presja wywierana na pomocnikach Barcelony przynosiła efekty. Po kwadransie dośrodkowanie z prawej strony od walczącego Frana Péreza sprawiło, że zmiennik Ter Stegena musiał się pokazać swój kunszt. Chwilę później bramkarz zablokował strzał Cristhiana Mosquery. Z kolei Giorgi Mamardashvili nie musiał interweniować aż do 18. minuty, gdy obronił strzał z dystansu Roberta Lewandowskiego. Barça jednak coraz lepiej czuła się przy piłce, sprawiając problemy gospodarzom. Mouctar Diakhaby, noszący opaskę kapitana, mnożył się w defensywie. Najpierw popłynął w poprzek boiska, by zablokować groźne dośrodkowanie João Cancelo, a następnie połączył siły z Lewandowskim, by utrudnić polskiemu napastnikowi oddanie strzału. Gruzin wcześniej usztywnił ręce, by zablokować akrobatyczny strzał z woleja Polaka. Nie mniej ważna była pomoc Diego Lópeza po lewej stronie. Asturyjczyk odebrał piłkę Ilkayowi Gündoğanowi, gdy niemiecki pomocnik miał przygotowaną armatę, by oddać groźny strzał.
Pierwsza połowa dobiegła końca, gdy Valencia po raz kolejny rozwinęła skrzydła, zwłaszcza dzięki kąśliwemu podaniu Frana Péreza, a sędzia dał Frenkiemu de Jongowi licencję na uszkadzanie pięt Jaremczukowi i Lópezowi. To właśnie holenderski pomocnik, który nie otrzymał żółtej kartki za swoje dwie ostre akcje, odwrócił losy spotkania na początku drugiej połowy. Zawodnik “Oranje” zewnętrzną częścią buta przerzucił podanie nad obroną Valencii. Raphinha przedarł się za plecy Jesusa Vazqueza, który przez cały wieczór zmagał się z problemami taktycznymi i podarował bramkę Joao Felixowi (0-1, m. 55).
Różnica w talentach wyrównała szanse w pojedynku stylów, w którym sędzia Miguel Ángel Ortiz Arias również odegrał swoją rolę, nierówno go traktując. O ile w pierwszej połowie De Jong wyleciał z boiska bez żółtej kartki, to w drugiej João Félix również jej nie zobaczył po bardzo brutalnym starciu z Yaremchukiem.

Guillamón i Mamardashvili kluczowi w polu karnym
Właśnie wtedy, gdy Mestalla cierpiała najbardziej, wstrzymując oddech, gdy Giorgi ratował strzał Raphinhi, Nietoperze wrócili do życia ku uciesze 45 000 widzów. Podanie Frana Pereza z prawej flanki zostało wyłapane przez Hugo Guillamona pośród niezdecydowania obrońców przyjezdnych, który wewnętrzną częścią stopy strzelił gola. Peña nie zdołał obronić mierzony strzał, który trafił w górny róg bramki (1-1, 70. minuta).
Po powrocie do wyrównanej rywalizacji Mamardashvili po raz kolejny wcielił się w rolę bohatera. Gruzin znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Raphinhą i klatką piersiową pozbawił Katalończyków prowadzenia 2-1. Była to akcja, w której Valencia potrzebowała drugiego wybawcy. Yarek, który dał odpocząć Jesusowi Vazquezowi, zablokował kolejny strzał Brazylijczyka, który po odbiciu piłki oblizał wargi, myśląc o golu. Od tego momentu, aż do końca, “Blanquinegros” opierali się oblężeniu Barcelony pod wodzą Ferrana Torresa, wygwizdywanego przez tłum, nie mogąc trafić w bramkę, podczas gdy żołnierze “Pipo” zostawili cały tlen, jaki im pozostał.
Warto na koniec nadmienić, że pierwszy raz od poważnej kontuzji nabytej w okresie przygotowawczym na boisko wszedł Alberto Marí zastępując zmęczonego Hugo Duro.
Karta techniczna:
1 – Valencia: Mamardashvili; Thierry, Mosquera, Diakhaby, Jesús Vázquez (Yarek, m.81); Diego López (Foulquier, m.81), Hugo Guillamón, Pepelu, Fran Pérez (Amallah, m.72); Yaremchuk (Canós, m.62) oraz Hugo Duro (Marí, m.81).
1 – Barcelona: Iñaki Peña; Cancelo, Araujo, Koundé, Balde; Pedri, Gundogan (Lamine Yamal, m.81), Frenkie de Jong; Raphinha, Lewandowski i Joao Félix (Ferran, m.72).
Bramki: 0-1, 55. minuta: Joao Félix. 1-1, m.70: Guillamón.
Sędzia: Ortiz Arias (Komitet Madrycki). Żółte kartki dla Frana Péreza dla gospodarzy oraz De Jonga i Cancelo dla gości.
Incydenty: Siedemnasty mecz dnia rozgrywany na stadionie Mestalla przed 46 492 widzami. Przed rozpoczęciem meczu były gracz Valencii, David Silva, dokonał uroczystego rozpoczęcia spotkania w ramach hołdu złożonego jego osobie.
Powinniśmy przegrać, ale czasami tak jest, że komuś wyjdzie strzał życia/roku/kolejki.
Hugo pięknie przymierzył.
Podobna sytuacja o ile pamiętam była w meczu Barcy z Sociedad. Sociedad powinno wygrać a Araujo strzelił w ostatnich minutach meczu. Taka jest piłka!
Ale byłem zły na sędziego, że zbyt dużo pozwalał na boisku – często niestety na naszą niekorzyść. Gracze Barcy powinni dostać co najmniej 2 żółte kartki.