Canós zdobywa Madryt ( Rayo — Valencia 0:1)

  • Skrzydłowy z Nules strzela swoją pierwszą bramkę dla drużyny życia i daje kluczowe zwycięstwo walecznej Valencii w Vallecas.

Jakie to uczucie strzelić pierwszego gola dla klubu swojego życia? Jak uczcić moment, za którym tęskniłeś, który sobie wyobrażałeś i o którym marzyłeś jako dziecko, jako kibic, od pierwszego razu na stadionie, od pierwszej koszulki Luanvi, którą otrzymałeś? Na te filozoficzne pytania może odpowiedzieć Sergi Canós Tenés, pochodzący z Nules, który dotarł do ziemi obiecanej w Vallecas. Zdobył swoją pierwszą bramkę dla Valencia Club de Fútbol i wykrzyczał ze wzruszeniem swoje kłębiące emocje, ściskając godło, przekazując w jednej chwili wiele kadrów i wspomnień. Gol wyczekiwany od 26 lat i gol, który dał Valencii kluczowe zwycięstwo, by powrócić do wygrywania poza domem i poczuć ulgę po marazmie, braku zwycięstw i po skomplikowanej jesieni.

Vallecas nigdy nie pozwala na rozproszenie uwagi. Ani podczas gry u siebie w te klasyczne, oślepiająco jasne poranki, ani w zimowe noce, takie jak wczoraj. Intensywność, drugie zagrania, boisko, które zmusza do bycia przytomnym od pierwszej minuty. Valencia zdawała sobie z tego sprawę, a dodatkowym utrudnieniem był emocjonalny i fizyczny kac po meczu z Barçą, zaledwie 72 godziny wcześniej. Dwie drużyny z dobrym samopoczuciem, bardzo uczciwe w swoich wysiłkach, ale z kiepskimi wynikami. Rayo rozpoczęło bardzo dynamicznie, z wyraźnym wskazaniem na dwóch napastników i szybkimi przejściami za obronę Valencii. Szybkość Ratiu, De Frutosa i Isi wstrząsnęła stroną Valencii, która potrzebowała czasu, aby poczuć się komfortowo.

Po dziesięciu minutach, po szybkiej akcji, Isi znalazł się sam przed Mamardashvilim, który wyszedł mu naprzeciw i pokrył każdy wolny kąt, aby zapobiec prowadzeniu 1-0. Święci Mestalla, którzy byli czczeni w języku walenckim, baskijskim lub lunfardo, mówią teraz po gruzińsku. Rayo parło do przodu, a Raúl De Tomás toczył grecko-rzymskie pojedynki zapaśnicze z Mosquerą. W 23. minucie, po serii odbitych strzałów, piłka trafiła do Floriana Lejeune. Paryski środkowy obrońca szukał długiego słupka, zbyt długiego jak na jego możliwości.

Drużyna Barajy nie odstawała od reszty stawki, praktycznie nigdy się nie załamywała. W miarę upływu minut wyrównali, zaczęli wygrywać pojedynki i nękać Dimitrievskiego. Na pół godziny przed końcem podstępna kradzież trafiła pod nogi Diego Lópeza, który wykończył lewą nogą, ale dobrze ustawiony bramkarz gospodarzy dał radę wybronić strzał. W ryzykownym pojedynku, z wieloma piłkami, Guillamón musiał podjąć środki ostrożności po otrzymaniu żółtej kartki. Przed przerwą Amallahowi po raz pierwszy udało się uwolnić i spróbować szczęścia (zbyt wysoko) z krawędzi boiska.

Zawsze uporządkowana, ale z niewielkim jadem, Valencia musiała przyspieszyć po przerwie. Dopiero w 59. minucie Sergi Canós rozpętał burzę w ciągu dwóch minut. Najpierw z lewej strony ściął do środka i oddał strzał tuż obok słupka, na który dobrze zareagował Dimitrievski. Minutę później, zaczynając z prawej strony, skrzydłowy z Nules znalazł moment, o którym marzył przez całe życie. Zaskoczył bramkarza Macedonii Północnej strzałem z woleja, który poleciał w górny róg siatki. Radość piłkarza to moment warty zapamiętania. To była czysta euforia.

Rayo poszło do broni, w elektrycznym i zaciętym zakończeniu meczu. Baraja wzmocnił drużynę Foulquierem, wprowadził Frana Péreza, Yaremchuka i Hugo Gonzáleza, aby mecz nie zakończył się oblężeniem pożądanym przez Francisco, trenera Rayo, który zwerbował z ławki Bebé, Ntekę i Falcao. Valencia stawiła czoła Rayo, ale także własnym grzechom, bramkom Stuaniego i Mayorala na Montilivi i na Coliseum. Cierpieli, tak jak Valencia jest skazana na cierpienie, z dodatkowym dramatem w postaci braku zawodnika z powodu czerwonej kartki dla Thierry’ego Rendalla. W 10-osobowym składzie, aż do 98. minuty, z Mosquerą na ławce rezerwowych, z Mamardashvilim wybijającym rzuty rożne pięściami, w wojnie nerwów, w nocy, która na zawsze będzie należeć do Sergiego Canósa Tenésa, pochodzącego z Nules, Valencianisty od zawsze.

0 0 głosy
Article Rating
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
Staste
Staste
1 rok temu

Ważne zwycięstwo; piękny gol Canosa. Na razie daje to nam bezpieczną pozycję.
Szkoda, że Corea dostał czerwo, bo solidnie zabezpiecza nam prawe skrzydło. Bez niego będzie znacznie gorzej, ale Dimitri wygląda coraz lepiej i pewnie on go zastąpi.