Awans do 1/8 finału bez fajerwerków (0-2)

  • Valencia CF awansuje do kolejnej rundy dzięki bramkom Canósa i Diego Lópeza przeciwko walecznemu Eldense w pierwszej połowie.

Puchar Króla pojawił się na horyzoncie dla dwóch drużyn, które przeżywały kryzys wyników w LaLidze, z niewieloma zawodnikami w dobrej formie i poczuciem, że strach może przejąć kontrolę nad meczem pucharowym. Stało się jednak inaczej. Pierwsza połowa przyniosła kontrasty – Eldense grało lepiej, ale straciło dwie bramki, a bohaterami okazali się Canós i Diego López. W drugiej części uwaga skupiła się na jedynym jak dotąd wzmocnieniu Valencii prowadzonej przez Corberána – Umarze Sadiqu. Nigeryjczyk wniósł powiew świeżości, a jego piłkarska nieprzewidywalność przyniosła korzyści kolegom z drużyny. Choć nie zdobył bramki, pokazał próbkę swoich umiejętności i cieszył się z awansu do 1/8 finału. To był główny cel z dwóch powodów: żeby dać sobie trochę radości i nie pogłębiać smutku. To punkt wyjścia – teraz czas spojrzeć Sevilli prosto w oczy.

Wizyta na Nuevo Pepico Amat nie była zwykłym meczem pucharowym. To był drugi sprawdzian Valencii CF pod wodzą Corberána, która w ostatniej chwili przegrała z Realem Madryt i nie mogła zakończyć swojej złej passy. Jak w każdej eliminacji z zespołem z niższej ligi, ekipa z Mestalla miała znacznie więcej do stracenia niż do zyskania, co powodowało dodatkową presję. Najlepszym antidotum na ewentualne odpadnięcie było wystawienie wyjściowej jedenastki pełnej podstawowych zawodników, zaledwie z dwoma lub trzema wyjątkami. Już to było sygnałem dla drużyny, która dobrze weszła w mecz – Canós zdobył bramkę przed upływem dziesięciu minut gry. Zawodnik z Nules otrzymał piłkę, obrócił się i umieścił ją w siatce lewą nogą, dając swoim kolegom spokój na początku spotkania.

Gol jednak okazał się najgorszym, co przytrafiło się Valencii CF, która całkowicie zniknęła z boiska. Sam Canós „ukrył się” w obronie, a Eldense cieszyło się grą jak rzadko kiedy w tym sezonie, atakując lewą flanką, gdzie Canós nie pomagał, a Jesús Vázquez miał ciągłe problemy. Z każdą minutą sytuacja się pogarszała. Dimitrievski musiał interweniować kilkukrotnie, raz nawet na granicy rzutu karnego, ale drużyna z Pepico Amat nie potrafiła skutecznie wykończyć swoich akcji ani oddać celnego strzału. Jak to często bywa w tego typu meczach, drużyna z wyższej ligi potrzebowała znacznie mniej okazji, aby trafić do bramki. Canós, który w ofensywie radził sobie dobrze, posłał świetne dośrodkowanie, a Diego López podwyższył na 2:0.

Druga połowa rozpoczęła się bardziej wyrównanie. Valencia nie cierpiała tak, jak w pierwszej połowie, a Eldense, które grało bez kompleksów, po stracie drugiego gola wydawało się niepewne – nie wiedziało, czy podjąć wysoką presję, czy bronić wyniku. W miarę upływu czasu nadszedł moment wieczoru: debiut Umara Sadiqa. Napastnik wszedł na boisko za Hugo Duro, Guerra ustąpił miejsca Almeidzie, a Barrenechea zastąpił Pepelu. Afrykański napastnik zaliczył swoje pierwsze minuty i mógł zdobyć trzecią bramkę, gdyby Diego López dostrzegł go, gdy ten był sam w sytuacji niemal dwóch na jednego z bramkarzem. Asturyjczyk jednak zdecydował się na indywidualne wykończenie i przegrał pojedynek z bramkarzem.

Sadiq w centrum uwagi
Kilka minut później Sadiq znów znalazł się w kluczowej sytuacji, gdy Almeida zdobył trzecią bramkę, ale Nigeryjczyk przepuścił piłkę, a sędzia liniowy anulował gola za „wpływ” na trajektorię piłki. Z głodem gry, co sam podkreślał podczas prezentacji, i chęcią pokazania się, że przybył do Valencii CF, by zdobywać minuty, napastnik ponownie znalazł się w centrum uwagi w końcówce meczu. W doliczonym czasie gry był bliski zdobycia bramki po strzale, który obronił bramkarz, a później miał jeszcze jedną sytuację, gdy jego uderzenie minęło minimalnie bramkę. Tym strzałem zakończył się mecz, przynosząc dobre wieści dla Corberána, kilka pozytywów również dla Daniego Ponza z Eldense i wrażenie, że obie drużyny były tak potrzebujące sukcesu, że z niewielkim wysiłkiem opuściły Nuevo Pepico Amat z uśmiechem na twarzy.

0 0 głosy
Article Rating
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
Lolo
Lolo
10 miesięcy temu

jakoś się przeturlali 😀

LimaK
LimaK
10 miesięcy temu

Zwycięstwo na poprawę nastrojów po frajerskiej porażce z osłabionym Realem.

Mam nadzieję, że Corberan jakoś w miarę szybko ogarnie grę Valencii.

Cichyjoe
Cichyjoe
10 miesięcy temu

To był dobry mecz w wykonaniu Valencii. Drużyna była skoncentrowana i pewna swego. Nawet komentatorzy chwalili grę Nietoperzy. Skrzydła Canos i Diego Lopez, ewentualnie Rioja zrobiły swoją robotę. Sadiq szukał swojej szansy. Był bardzo aktywny. Wniesie ożywienie do gry. Guillamon ma tendencję podawania do przeciwnika. Trzeba jakoś temu zaradzić.Teraz czas na 1/8.