Corona: kolejny sezon pełen błędów

  • Kolejny rok z rzędu Corona nie zdołał dać Valencii narzędzi do powrotu do Europy, zbliżając ją za to do spadku w trakcie najgorszej rundy jesiennej w historii klubu.
  • Bilans: przez pięć letnich okien transferowych jego transfery kosztowały blisko 35 milionów euro, z czego klub odzyskał ledwie 1,8 miliona.

Od 2020 roku, kiedy po rezygnacji Césara Sáncheza Miguel Ángel Corona objął funkcję głównego odpowiedzialnego za pion sportowy Valencii, klub z Mestalla ani razu nie zakwalifikował się do europejskich pucharów. W tym czasie Valencia oddalała się coraz bardziej od swojego naturalnego miejsca w piłkarskiej hierarchii, aż do punktu, w którym celem sezonu stało się już nie marzenie o Europie, lecz walka o utrzymanie. Mimo to, zamiast rozstać się z Coroną, klub konsekwentnie podnosił jego rangę: w 2022 roku awansował go ze stanowiska sekretarza technicznego na dyrektora technicznego, a w 2023 – na dyrektora sportowego.

W klubie, którego codzienna działalność od lat cierpi z powodu złego zarządzania, ograniczeń finansowych i trudnych do realizacji wytycznych narzucanych przez Petera Lima, Corona nie był w stanie przełamać schematu porażek na rynku transferowym. Zamiast tego, jego decyzje transferowe częściej okazywały się nietrafione, nie przynosząc drużynie ani sportowej poprawy, ani korzyści finansowych. Liczne chybione transfery, niewielka liczba wartościowych wypożyczeń oraz brak zawodników, których sprzedaż mogłaby przynieść zysk, to cechy charakterystyczne jego zarządzania, które dwukrotnie niemal doprowadziło drużynę do spadku z La Liga.

Dobrym przykładem jest ostatnie letnie okno transferowe. Część pozyskanych wtedy zawodników trzeba było pożegnać już kilka miesięcy później z powodu ich zbyt niskiego poziomu. Maximiliano Caufriez, który przybył do klubu nieprzygotowany fizycznie i zagrał zaledwie raz, Germán Valera i Dani Gómez opuścili zespół już w styczniu. Enzo Barrenechea zaczął się wyróżniać dopiero po objęciu drużyny przez Carlosa Corberána, ale nie jest zawodnikiem Valencii na stałe i będzie go trudno pozyskać z Aston Villi. Jedynym prawdziwym sukcesem tego okna okazał się transfer Luisa Riojy. Po tamtym lecie Valencia zaliczyła najgorszą rundę jesienną w swojej historii i zanotowała rekordową liczbę kolejek spędzonych w strefie spadkowej.

Szóste lato u steru i wciąż bez zwrotu z inwestycji

Jeśli klub nie zdecyduje się na zmianę, Corona rozpocznie niebawem swoje szóste lato jako główny architekt sportowej polityki Valencii. Bilans poprzednich pięciu nie tylko nie przyniósł żadnego wymiernego sukcesu sportowego, ale też doprowadził do spadku wartości zespołu oraz zmniejszenia przychodów – zarówno z tytułu praw telewizyjnych, jak i nieobecności w rozgrywkach europejskich. Przez pięć lat nie zrealizowano ani jednego transferu, który przyniósłby klubowi większy zysk niż koszt jego sprowadzenia.

Corona wydał pieniądze na zawodników takich jak:
– Marcos André (7,5 mln €),
– Dimitri Foulquier (2,5 mln €),
– Eray Cömert (0,8 mln €),
– Hugo Duro (4 mln €),
– André Almeida (8 mln €),
– Edinson Cavani (bez kwoty odstępnego),
– Cenk Özkacar (5 mln €),
– Samu Castillejo (bez kwoty odstępnego),
– Pepelu (5 mln €),
– Sergi Canós (0,25 mln €),
– Luis Rioja (1,5 mln €),
– Stole Dimitrievski (bez kwoty odstępnego).

Łączny koszt tych transakcji to ok. 34,5 mln euro. Tymczasem zysk ze sprzedaży zawodników wyniósł jedynie 1,8 mln – po sprzedaży Marcosa André (dane: Transfermarkt). Z perspektywy sportowej sprawdzili się Foulquier, Duro i Rioja, Almeida miewał wzloty i upadki, lecz wiosną prezentował się solidnie, a Pepelu zanotował bardzo dobrą pierwszą kampanię, gdzie w drugiej jest cieniem samego siebie.

Choć niektóre wypożyczenia – jak Barrenechea, Sadiq, Lino, Kluivert czy Nico – pomogły drużynie uniknąć katastrofy w postaci spadku, to nie wystarczyły, by wrócić do Europy, ani nie przyczyniły się do poprawy sytuacji finansowej. Klub doświadczył dekapitalizacji sportowej, którą zdołała nieco zamortyzować dobrze prowadzona akademia – to właśnie wychowankowie stanowili sportowe i ekonomiczne oparcie, którego brakowało w polityce transferowej Corony. To z niej wywodzą się tacy gracze jak Carlos Soler (czy też Mamardashvili – pierwotnie sprowadzony do drużyny rezerw), a także piłkarze pozyskani jeszcze przed jego kadencją, jak Yunus Musah czy Gonçalo Guedes, którzy przynieśli klubowi przychody ratujące roczne budżety.

Błędy są niedopuszczalne

Odbudowa klubu o takiej historii jak Valencia, zwłaszcza przy braku realnych inwestycji ze strony właściciela, wymaga niezwykle precyzyjnej i bezbłędnej pracy na rynku transferowym. Niezbędne jest szerokie rozeznanie, śledzenie różnych lig, umiejętności negocjacyjne oraz dokładna analiza każdego potencjalnego transferu. Nietrafione decyzje i zawodnicy niespełniający standardów tylko pogłębiają kryzys, w którym jedyną ambicją pozostaje utrzymanie się w La Liga – poziomie, który jeszcze niedawno był dla Valencii oczywistością.

0 0 głosy
Article Rating
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
Cichyjoe
Cichyjoe
26 dni temu

Dobry skauting to podstawa.