Końcówka 2024 roku ma zadecydować o losie Valencii
- Zespół patrzy w przyszłość z nadzieją na dziewięć nadchodzących spotkań, podczas których może zdobyć cenne punkty, o ile poprawi swoją grę.
Valencia stawia czoła przyszłości z wieloma nierozwiązanymi problemami: kwestią stadionu, kredytem od Goldman Sachs, czy możliwością sprzedaży klubu. Nie można jednak zapominać o tym, co dzieje się na boisku. Drużyna, która w połowie października znajduje się w strefie spadkowej, nie może sobie pozwolić na degradację. Spadek poziomu kadry wskutek fatalnego zarządzania przez Meriton w ostatnich pięciu latach już dwa sezony temu prawie doprowadził Valencię do katastrofy. Wówczas drużyna dotarła do ostatniej kolejki z widmem spadku do Segunda División, a mimo to nie była w stanie zdobyć trzech punktów.
W tym roku sytuacja jest jeszcze trudniejsza, a wszystko wskazuje na to, że zespół będzie przez cały sezon walczył w dolnych rejonach tabeli, często przebywając w strefie spadkowej. Jak dotąd udało się odnieść zaledwie jedno zwycięstwo – przeciwko Gironie na Mestalla. Po trudnym początku sezonu Nietoperze wkraczają teraz w końcówkę 2024 roku, w której czekają ich teoretycznie łatwiejsze mecze. Jakie wyzwania stoją przed drużyną do końca grudnia?
Kalendarz Valencii CF do końca roku
Pozostało dziewięć spotkań do zakończenia 2024 roku, a terminarz sugeruje, że Valencia ma szansę na zdobycie znacznie większej liczby punktów niż do tej pory. Los Che grali już z Barceloną, Atlético Madryt, Realem Sociedad, Athletikiem czy Villarreal. Teraz drużyna Barajy ma przed sobą tylko dwa trudniejsze spotkania – z Realem Madryt i Betisem, oba na Mestalla. Głównym problemem nie są jednak przeciwnicy, lecz forma samej Valencii, która w meczu z Leganés miała szansę na zwycięstwo, ale wróciła z niego z jednym punktem, który był niepewny, gdyż w końcówce meczu strzał Óscara Rodrígueza trafił w słupek. Dlatego poniedziałkowe starcie z Las Palmas nie będzie wyzwaniem ze względu na rywala (jedyna drużyna, która nie wygrała jeszcze meczu w Primera), ale z powodu formy samej Valencii, która do tej pory nie wykazuje oznak rywalizacji, a nawet na Mestalla, jak przeciwko Osasunie, wydawała się zadowolona z remisu.
Po meczu z Las Palmas Valencię czeka trudny wyjazd przeciwko Getafe – drużynie z tej samej półki. Getafe, pod wodzą Bordalása, jest wymagającym rywalem, ale patrząc na potencjał kadry, Valencia powinna podejść do tego spotkania z odwagą i bez kompleksów, grając swoje. Następnie przyjdzie czas na rozgrywki Pucharu Króla, a w LaLidze czeka ich mecz z Realem Madryt. Kolejnym wyzwaniem będzie starcie z Espanyolem, drużyną na podobnym poziomie, a po listopadowej przerwie Valencia podejmie u siebie Betis prowadzony przez Manuela Pellegriniego. Grudzień przyniesie cztery mecze: wyjazd na Majorkę, mecz u siebie z Rayo, spotkanie z Valladolid w Pucela oraz domowy mecz z Alavés. Drużyna z Mendizorrozy już zaszkodziła ekipie Barajy podczas ostatniej wizyty, gdy debiutował Cristian Rivero, a Valencia CF zaczęła tracić nadzieję na walkę o europejskie puchary.
Kluczowym wyzwaniem będzie teraz sprawdzenie, czy Valencia może liczyć na wyniki u siebie, gdzie dotychczas pokazała, że potrafi zdobywać punkty, oraz na ile będzie w stanie wygrywać mecze wyjazdowe, takie jak te przeciwko Getafe, Valladolid czy Espanyolowi. Podsumowując, terminarz jest mniej istotny niż poprawa gry samej drużyny. Największa szansa na sukces zależy od wewnętrznej przemiany Valencii i czy piłkarze prowadzeni przez Baraję w końcu zaczną grać na miarę własnych możliwości.
Przydałaby się seria zwycięstw (3-4 wygrane z rzędu), tylko jak to uczynić z tak słabą grą?
Na Mestalla jeszcze można liczyć na wygrywanie meczów, ale na wyjazdach jest po prostu dramat :/
Jeżeli Valencia nie będzie się bała grać piłką a zawodnicy będą się w większym zakresie wzajemnie wspierali na boisku to przy tym terminarzu muszą zacząć punktować.
Tegoroczny termonarz nas “zabił” 🙁
Teraz morale zespołu jest słabe i trudno o dobrą grę.