Marazm w mieczu z Niemcami (2-0)
- Zespół przegrywa z Borussią Mönchengladbach, ujawniając swoje braki na oczach całej Europy.
Valencia CF zaliczyła krok wstecz w okresie przygotowawczym. Drużyna Corberána nie przypominała tej, która kilka dni wcześniej postawiła się Olympique Marsylia – uczestnikowi Ligi Mistrzów. I to mimo że trener wystawił niemal ten sam skład podstawowy (bez Tárregi i Copete), który ma rozpocząć sezon 16 sierpnia przeciwko Realowi Sociedad na Mestalla. Pozytywne wrażenie z Tarragony prysło w Niemczech. „Los blanquinegros” zaprezentowali się słabo zarówno na boisku, jak i poza nim – na oczach całej Europy uwidoczniły się braki kadrowe i organizacyjne. Bez transferów to się nie uda. Do rozpoczęcia ligi pozostały dwa tygodnie, a Corberánowi nadal brakuje dwóch napastników, dwóch środkowych pomocników, skrzydłowego i prawego obrońcy – i to bez uwzględniania możliwych odejść. Z każdym dniem presja rośnie, a czasu coraz mniej. Meriton w pełnej krasie.
Na boisku zawiodło wszystko – począwszy od wyprowadzania piłki. Valencia nie potrafiła sensownie rozpocząć akcji od tyłu. Ani z Pepelu ustawionym jako trzeci stoper, ani z ospałym Javi Guerrą. Gra była płaska i przewidywalna. Zespół był wprawdzie uporządkowany i dobrze ustawiony, ale zabrakło intensywności i tempa w rozgrywaniu, które mogłyby przynieść jakąkolwiek przewagę. Tempo gry było bardzo niskie. Jedynie Dani Raba wybijał się z marazmu kilkoma błyskami jakości – podobnymi do tych z meczu z Marsylią. Kantabryjczyk, grający jako cofnięty napastnik z dużą swobodą, był jedynym, który potrafił zaskoczyć przeciwnika. Rozpoczynał i kończył akcje strzałami z dystansu. Najlepszy moment miał po efektownym zagraniu w środku pola i otwierającym podaniu do Riojy, który jednak zmarnował okazję. Bramkarz Borussii, Nicolas Moritz, praktycznie nie musiał interweniować. Hugo Duro był zupełnie odcięty. Valencia nie istniała w ataku.
Nie lepiej było w obronie. Pierwszy gol dla Gladbach – autorstwa Hacka – padł po złym zachowaniu obrony przy długim podaniu. Diakhaby, Pepelu i przede wszystkim Cömert zawiedli w interwencji. Szwajcar był zbyt pasywny w polu karnym i nie wykorzystał szansy, jaką dał mu Corberán, wystawiając go od pierwszej minuty. Efekt: strata gola. Jakby tego było mało, Valencia miała też problemy przy stałych fragmentach gry. Pierwsze 45 minut to więcej cieni niż blasków – sygnał ostrzegawczy przed ligą i jasne wezwanie: trzeba przyspieszyć z transferami. Zespół pilnie potrzebuje wzmocnień.
Hugo Duro miał szansę odmienić losy meczu na początku drugiej połowy – po podaniu Diego Lópeza oddał groźny strzał z dystansu, ale go zmarnował. “Dziewiątka” nie trafiła. Borussia – tak. Foulquier spóźnił się z asekuracją, wpadł w niemieckiego napastnika i sędzia słusznie wskazał na „wapno”. Karny bezdyskusyjny, który wykorzystał Diks. Diego López mógł zdobyć honorowego gola, ale przegrał pojedynek sam na sam z Moritzem. Mecz nie przyniósł też przełomu dla zawodników z niepewną przyszłością, takich jak André Almeida czy Fran Pérez. Żaden z nich nie przekonał.
Debiut Copete i Aimara Blázqueza
Jedynym pozytywem był debiut Copete na lewej obronie oraz występ młodego napastnika z Akademii – Aimara Blázqueza. Na uwagę zasługuje również kolejny przebłysk bezczelności i odwagi Pablo Lópeza. To jednak zły znak, że najlepsi na boisku znów byli wychowankowie – tak było z Castellón, Leganés, i znów z Gladbachem. Trener jest zaniepokojony. Zawodnicy i kibice też. Ron Gourlay i Miguel Ángel Corona również powinni być. Do ligowego debiutu zostało 14 dni, a Valencia wciąż nie jest gotowa.
NOTKA TECHNICZNA
Borussia Mönchengladbach: Nicolas; Chiaroda, Diks, Stöger, Honorat, Tabakovic, Sander, Netz, Hack, Reitz, Elvedi.
Valencia CF: Agirrezabala; Foulquier, Cömert, Diakhaby, Gayà; Guerra, Pepelu; Diego López, Raba, Rioja, Hugo Duro.
Grali także: Tárrega, Jesús Vázquez, Almeida, Copete, Pablo López, Fran Pérez, Aimar Blázquez, Lucas Núñez, Rubo Iranzo, Rivero, Gurendal.
Gole:
1–0, 16’ Hack
2–0, 50’ Diks (karny)
Sędzia: Robin Braun. Żółte kartki: Foulquier, Rubo Iranzo.
Stadion: Borussia Park.