Mocne słowa Santiago Cañizaresa pod adresem Petera Lima

  • Legendarny bramkarz Valencii CF, od lat krytyczny wobec fatalnego zarządzania przez Meriton, ponownie uderza w głównego akcjonariusza.

Santiago Cañizares to głos, którego w Valencii CF słucha się z uwagą. Legendarny bramkarz, znany ze swojej nieustannej krytyki wobec nieudolnego zarządzania przez Meriton, ponownie ostro skrytykował głównego udziałowca klubu w piątkowym wystąpieniu.

Dobrnęliśmy już do drugiej części sezonu. Jutrzejszy mecz (czyli sobotni) powinien być świętem, bo przeszliśmy przez piekło – albo już o tym zapomnieliśmy? Po co rozmyślać o finale i konieczności zwycięstwa? Cieszmy się meczem, spróbujmy go wygrać. Getafe to dobry zespół, wiemy o tym. Ale po tym, co tu przeżyliśmy, teraz każda dobra chwila smakuje jak raj – powiedział Cañizares.

Zapytany, czy przeważa w nim radość z utrzymania czy lęk przed przyszłością, wrócił pamięcią do lepszych czasów:
To wszystko wygląda jak film – a to jedno, a to drugie… Ale tu jest jeden podstawowy problem: mamy dramatycznie złego właściciela. Doprowadził nas z pozycji najlepszego zespołu świata w 2004 roku, z regularnych miejsc w pierwszej dziesiątce, do sytuacji, w której nie istniejemy już nawet w europejskim rankingu. I co nam z tego, że będziemy teraz kalkulować, jaki skład zbudujemy, czy awansujemy do Europy i tym podobne?

To wszystko bzdury w porównaniu z faktem, że ten człowiek, Peter Lim, nadal tu jest. Im szybciej odejdzie, tym szybciej się podniesiemy. Mam nadzieję, że nowy właściciel będzie lepszy. A będzie to łatwe – wystarczy, że będzie mieć kompetencje do zarządzania klubem piłkarskim albo otoczy się ludźmi, którzy je mają. I wtedy wrócimy do tego, czym był Valencia Club de Fútbol – klubem z potężną bazą kibiców, z niesamowitą pasją, walczącym z najlepszymi drużynami Hiszpanii o miejsca w Lidze Mistrzów – mówił były bramkarz, uznawany za najlepszego w historii Valencii i jednego z najlepszych w dziejach hiszpańskiej piłki.

Presja na sprzedaż klubu przez Lima

Patrząc w przyszłość, Cañizares nie widzi innej drogi niż sprzedaż klubu komuś, kto potrafi nim lepiej zarządzać:
Naprawdę teraz mamy się zastanawiać, co zrobimy w przyszłym sezonie? Gdzie będziemy? Czy Barrenechea zostanie? Czy Sadiq zostanie? Proszę was. Oby ten człowiek w końcu sprzedał akcje. Oby ktoś w końcu wywarł na niego presję, bo jak widzicie – nie buduje stadionu i nie zamierza go budować, mimo wszystkich przywilejów, jakie dało mu miasto Walencja i miejscowi politycy. Może ktoś w końcu będzie w stanie zaprosić go do sprzedaży akcji, tak by ten klub w końcu znów stał się klubem piłkarskim. I żeby jeśli już będą popełniane błędy – to byłyby to błędy sportowe: nietrafiony transfer tu czy tam. Ale żeby istniała jakaś baza, jakieś kryteria. A nie – jak dotąd – kompletna ich nieobecność. Gdzie ludzie pracujący w Walencji mają niemal zerowy wpływ na decyzje, gdzie na wszystko trzeba mieć zgodę, a zgoda przychodzi wtedy, kiedy już jest za późno. To właśnie taka „polityka” doprowadziła nas do obecnej nędzy – grzmiał Cañizares.

Bo ja pamiętam Valencię, która nigdy nie była żałosna, nawet w Segunda División. Miała więcej honoru i dumy niż obecna Valencia Petera Lima. To było coś zupełnie innego. Wtedy każdy stawał twarzą w twarz z problemami. I jasne – krytykowano prezesów, dyrektorów, trenerów… ale oni byli obecni, szli na czele, z herbem Valencii na piersi, z pasją do tego klubu i gotowością do ponoszenia odpowiedzialności – zakończył.

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
LimaK
LimaK
5 dni temu

Canizares dobrze mówi.
Szkoda tylko, że Valencia jest w rękach człowieka, który ma na nią totalnie wyj***ne.

Mam nadzieję, że jakimś cudem dojdzie jednak do sprzedaży klubu i nadejdą jeszcze lepsze czasy dla “Los Ches”.

1
0
Będę wdzięczny za komentarze.x