„Nazywajcie mnie, jak chcecie, rozumiem, że można mnie kwestionować”

  • Minął tydzień intensywnych rozmów w Paternie, podczas których Baraja stanowczo przemawiał do swojego zespołu. Jednak wobec mediów postawił się na pierwszym miejscu.

Rubén Baraja chce wstrząsnąć zespołem. W obliczu kryzysu, który dotyka jego drużynę – mającą jedynie 5 punktów z możliwych 24 – trener rozważa zmianę systemu na 5-4-1, co zapowiadały media. To jednak nie jedyna zmiana, jaką ma na myśli. Piłkarze tacy jak Yarek Gasiorowski, jako trzeci środkowy obrońca, czy Sergi Canós, jako prawy wahadłowy, mają duże szanse rozpocząć mecz od pierwszej minuty. Baraja jest świadomy, że sytuacja wygląda źle, bardzo źle, i nie zdziwiłby się, gdyby jego nazwisko było poddawane w wątpliwość. Niemniej jednak, na dzień dzisiejszy zarówno klub, jak i szatnia wspierają go.

Rozumiem, że można kwestionować moje umiejętności. Możesz się nazywać Rubén Baraja lub jakkolwiek inaczej, ale przy takich wynikach jesteś narażony na krytykę. Mam jednak wiarę w siebie, dużo zaufania do siebie i do tej grupy zawodników. Poza tym czuję zaufanie ze strony klubu, a kryzys jest traktowany naturalnie. Zawsze uważałem, że kiedy zaczynają do ciebie dużo mówić albo organizują wiele spotkań, to znaczy, że coś jest nie tak. Powtarzam, czuję się wspierany w 100%. Wierzą w moją pracę, co daje mi spokój” – wyjaśnił trener podczas konferencji prasowej przed meczem z Leganés.

Baraja przechodzi przez najgłębszy kryzys w swojej roli trenera Valencii CF, ale zamiast się ukrywać, podnosi rękę, by dokonać samokrytyki. Po tym, jak w San Sebastián wygłosił ostre przemówienie wobec swoich zawodników, w ciągu tygodnia szczerze rozmawiał z nimi w szatni: „Chcę zobaczyć, czy drużyna zareaguje jutro po tym, co powiedziałem. Byłem bardzo dotknięty tym, co wydarzyło się w San Sebastián. Przeciwnicy mogą strzelić ci gole, ale jeśli robią to w sposób, nad którym pracowaliśmy, pojawia się zmęczenie i frustracja. Chcę jednak, żeby było jasne: bez względu na to, co się stanie, największą odpowiedzialność ponosi trener” – powiedział.

Jeśli Valencia nie wygra, wejdzie w przerwę reprezentacyjną na miejscach spadkowych, mając za sobą niemal jedną czwartą sezonu LaLigi. Czy ten mecz to finał? „Nie dramatyzuję w takich sytuacjach, nadal wierzę w proces. Trzeba patrzeć na wszystko w kontekście – zakładaliśmy, że początek sezonu może wyglądać tak, jak teraz, chociaż nie spodziewaliśmy się tak małej liczby punktów. Mogło się to jednak zdarzyć, dlatego nie możemy dramatyzować. Jutro musimy poprawić pewne elementy” – powiedział.

Bez kontuzjowanego Jesúsa Vázqueza i Gayi, który wciąż nie będzie gotowy na mecz z Leganés, Baraja będzie musiał postawić na Foulquiera lub Thierry’ego na lewej stronie, grających na odwróconej nodze. Mimo to, Gayà powoli wraca do formy: „Wyobraź sobie, że każdej drużynie w lidze zabrałbyś jednego z jej najlepszych zawodników. To nie może być wymówką, ale jego powrót jest niezwykle ważny” – podsumował.

0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
0
Będę wdzięczny za komentarze.x