Niezapomniane zwycięstwo Valencii (4-2)

  • Kibice przeżyli dzień pełen wzruszeń – od poruszającego hołdu na początku, po bramkową kanonadę, która może stać się punktem zwrotnym w walce o utrzymanie.

Pierwszy mecz po katastrofie pogodowej DANA przyniósł zupełnie nową energię na Mestalla. Kibice przyszli na stadion z napięciem w sercach, gotowi na to, że przedmeczowe wydarzenia poruszą najgłębsze emocje. Łzy i uściski, które pozostaną na zawsze w pamięci obecnych, a potem – eksplozja radości po 90 minutach. Valencia przełamała swoją depresję, która ciążyła na drużynie od początku sezonu. Do tej pory jedynym pozytywem był triumf nad Gironą. Tym razem Mestalla znów ożywiła zespół. Spotkanie otworzył gol Tárregi, a mecz obfitował w sześć bramek. Dublet Hugo Duro oraz piękne trafienie Diego Lópeza zapewniły Valencii zwycięstwo, burząc plany nieporadnego tego dnia Betisu, który opuścił Walencję z pustymi rękami. Valencia awansowała z ostatniego miejsca w tabeli i z nadzieją spogląda na kolejnego rywala – Mallorcę.

Pierwszy gwizdek na Mestalla był jednym z najbardziej niezwykłych od dawna. Piłkarze ruszyli do gry, podczas gdy na trybunach wielu kibiców ocierało łzy. Nawet wśród zawodników widać było wzruszenie – Tárrega, jeden z najbardziej poruszonych, miał odegrać kluczową rolę. Jeszcze przed upływem dziesięciu minut odmienił smutek w ekstazę, zdobywając bramkę. Na trybunach początkowe uściski pełne żalu ustąpiły miejsca eksplozji radości. Było to pierwsze trafienie Valencii w La Liga od ponad miesiąca, kiedy Barrenechea pokonał Davida Sorię.

Jednak radość była krótka. Valencia wróciła na chwilę do swoich dawnych nawyków, popełniając błąd przy stałym fragmencie gry, który pozwolił Betisowi wyrównać. Gol na 1-1, po centrze Ruibala i delikatnym strąceniu głową przez Hugo Duro, zmienił przebieg meczu. Nerwy i niepewność powróciły, choć widoczna była poprawa gry pod wodzą Rubéna Barajy i jego nowego systemu. Trójka obrońców – Mosquera, Tárrega oraz imponujący Yarek – stworzyła solidną linię defensywy. Po lewej stronie Gayà, którego brak odczuwano przez cały sezon, a po prawej Foulquier, choć ograniczony, spełniał swoje zadania. W tym układzie Diego López, wspierany przez Rioję w elastycznej roli, mógł w pełni pokazać swoje umiejętności. Największą przemianę przeszedł jednak Javi Guerra.

Numer „8” błyszczał na boisku, rosnąc w siłę wraz z upływem meczu. Jego wizja gry, ruchy na przedpolu oraz ofensywny wpływ przypominały o najlepszych występach pod wodzą Barajy. To właśnie Guerra zainicjował szaloną drugą połowę. Najpierw oddał strzał, który zmylił obronę, co pozwoliło Hugo Duro skierować piłkę do siatki. Duro, który ostatnio zdobył bramkę w sierpniu, szybko dołożył drugie trafienie. Po znakomitym podaniu Guerry napastnik z zimną krwią przerzucił piłkę nad Rui Silvą, wywołując euforię na trybunach.

Diego López przypieczętował zwycięstwo spektakularnym wolejem w okienko, ustalając wynik na 4-2. Pellegrini próbował jeszcze ratować mecz, wprowadzając Lo Celso, Bakambú i Chimy Ávilę, co pozwoliło Betisowi zdobyć bramkę kontaktową. Jednak Valencia, mimo bolesnych wspomnień z meczu z Las Palmas, zachowała spokój i mądrze kontrolowała grę. Mamardashvili niemal nie musiał interweniować. Jedynym incydentem była kłótnia Sabaly’ego z Germánem Valerą w końcówce, która na moment zakłóciła spokój trybun.

Spotkanie, które zaczęło się od poruszających chwil pamięci, zakończyło się triumfem – zwycięstwem dedykowanym wszystkim, którzy ucierpieli wskutek tragedii i wciąż odczuwają jej skutki.

5 1 głosowanie
Article Rating
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
Cichyjoe
Cichyjoe
11 miesięcy temu

W końcu dobrze rozegrany rzut rożny zaskoczył rywala. Prostopadłe podanie od Guerra do Duro. Można? Można. Baraja powinien pokazywać na treningu pamiętne 6 minut drugiej połowy, co by ich zmotywować na następne spotkanie. Amunt!

LimaK
LimaK
11 miesięcy temu

Brawo!
Właśnie takie mecze trzeba wygrywać!
Przyznam jednak, że mimo prowadzenia 4:2, obawiałem się o końcowy wynik. Na szczęście jednak tym razem “Los Ches” nie wypuścili zwycięstwa 😉

Staste
Staste
Odpowiedz do  LimaK
11 miesięcy temu

To by nas chyba już do końca dobiło, gdybyśmy nie dowieźli tej przewagi do końca.

Staste
Staste
11 miesięcy temu

Niezłe zwycięstwo!
Piękne akcje!
Świetne strzały – nie wiem który lepszy – Duro czy Lopeza. Oba świetne, ale Duro miał chyba trudniejszą piłkę do trafienia.
Oby to była trampolina do lepszych wyników.