Ogromny hołd na Mestalla
- Kolosalne tifo, magiczna interpretacja hymnu i najbardziej wzruszająca minuta ciszy. Kibice oraz klub uczcili ofiary tragedii w sposób pełen godności i emocji.
To nie był zwykły mecz, a Mestalla doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Był to powrót do rywalizacji po największej katastrofie naturalnej, jaką kiedykolwiek przeżyło miasto Walencja, a także pierwsze spotkanie na stadionie Valencii od czasu tych dramatycznych wydarzeń. Była to idealna okazja, by oddać hołd setkom zmarłych, tysiącom poszkodowanych oraz wszystkim wolontariuszom, którzy w ostatnich tygodniach pokazali wielkość ducha walenckiej solidarności. Ponad 43 tysiące serc i gardeł zgromadzonych na stadionie, wspólnie z klubem, przygotowało wydarzenie godne tej wyjątkowej okazji. Był to piękny hołd, zarówno wizualny, jak i dźwiękowy, który stworzył na Mestalla atmosferę trudną do oddania słowami.
Początkowy gwizdek rozbrzmiał później niż zazwyczaj, co było zrozumiałe w dniu, w którym najważniejsze były emocje i wspomnienia. Zawodnicy obu drużyn – Valencii, ubrani na czarno na znak żałoby, oraz Betisu – wyszli razem na murawę. Sama murawa była niemal niewidoczna, gdyż w dużej części przykrywała ją gigantyczna Senyera – ta sama flaga, która kilka dni wcześniej zdobiła stadion Ciutat de València, a wcześniej Santiago Bernabéu. W geście solidarności Real Madryt udostępnił tę wielką flagę zespołom z Walencji.
Na trybunach rozpostarto kolosalne tifo, jakiego Mestalla dawno nie widziała. Widok ten wywoływał dreszcze nawet u tych, którzy zazwyczaj nie są podatni na wzruszenia. Całe trybuny wypełniły się kolorami czerwonym, żółtym i niebieskim, z wyjątkiem czarnej sekcji z napisem „Amunt Valencians” oraz nazwami wszystkich miejscowości dotkniętych tragedią. Nie zabrakło również przesłania „Units com Sempre” – „Zjednoczeni jak zawsze” – które stało się symbolem ducha Walencji w obliczu tragedii. Dodano czarną wstęgę żałobną oraz mistrzowskie wykonanie hymnu Comunitat Valenciana, które wywołało łzy wzruszenia u wielu obecnych.
Najtrudniejszym momentem była jednak minuta ciszy, prawdopodobnie najcięższa do przeprowadzenia w całej historii stadionu Mestalla. Świadczy o tym zachowanie Césara Tárregi, który nie potrafił powstrzymać łez, wspominając cierpienia swoje, swojej rodziny i przyjaciół. Pochodzący z Aldaia, jednego z najbardziej dotkniętych regionów, młody zawodnik przeżył tragedię osobiście. Los sprawił, że to właśnie Tárrega otworzył wynik meczu, zdobywając pierwszą bramkę dla Valencii, co było symbolicznym wynagrodzeniem jego niezwykłej siły – zarówno na boisku, jak i poza nim.
Betis – klub z klasą
Kibice Betisu, zgromadzeni w sektorze gości, także stanęli na wysokości zadania. Z szacunkiem uczestniczyli w uroczystościach upamiętniających, a na trybunach zawisł transparent z przesłaniem: „Beticismo z wami. Siła, Walencjo”. W trakcie meczu piękny gest wykonał również Aitor Ruibal. Pierwsza bramka Betisu padła po jego dośrodkowaniu, które Hugo Duro niefortunnie skierował do własnej bramki. Zamiast jednak celebrować gol z typową radością, Ruibal od razu podbiegł do ławki rezerwowych, skąd zabrał Senyerę, którą później uniósł przed całymi trybunami Mestalla.
Punkt zwrotny
Na płaszczyźnie sportowej Valencia odniosła zwycięstwo, które w obecnym kontekście znaczy więcej niż tylko trzy punkty. Po raz pierwszy w tym sezonie zespół zagrał z energią i determinacją, którą potrafi zapewnić jedynie Mestalla. Trzy zdobyte punkty nie wystarczają jeszcze, by wydostać się ze strefy spadkowej, ale mogą być początkiem drogi ku ostatecznemu uratowaniu sezonu.