Pepelu: „Czuję się jak weteran w tak młodym składzie”

  • José Luis García Vayá, czyli Pepelu, był ostatnio gościem podcastu „Offsiders”. Pomocnik Valencii CF w półtoragodzinnej, bardzo swobodnej rozmowie zrecenzował swoją karierę piłkarską od momentu pozyskania go przez Levante UD w CD Dénia, aż do podpisania kontraktu z drużyną z Mestalla za pięć milionów euro.

Obecny pomocnik Valencii nie zapomni szoku po golu Deportivo Alaves, który wyeliminował Levante UD z walki o pierwsza ligę w bardzo niefortunnych okolicznościach w ostatnim meczu sezonu. „Jako piłkarzowi nic gorszego nie może ci się przytrafić, ponieważ oznaczało to brak awansu i ponieważ nigdy nie wiesz, kiedy znów awansujesz, co mam nadzieję nastąpi jak najszybciej. Wszedłem do szatni i wszyscy leżeli na podłodze i płakali”, wyjaśnił Pepelu, który porównuje tę sytuację do dramatu. „Porównuję to do śmierci członka rodziny, to było szalone, myślę o tym do dziś, nie ma nic innego, co boli tak bardzo pod względem sportowym„, skomentował.

Jego wspomnienia z tamtego momentu są gorzkie. „Pamiętam, że Quico, prezydent, wszedł, ale nikt nic nie powiedział; wydawało się, że to nie było prawdziwe, co się stało. Wszyscy milczeli, byliśmy w szoku. Byli ludzie, którzy opuścili stadion o drugiej nad ranem. Może są ludzie, którzy nie grają już w pierwszej lidze? Miałem szczęście, że wróciłem do pierwszej ligi, ponieważ Valencia podpisała ze mną kontrakt” – powiedział.

Po rozczarowaniu, jakim było odpadnięcie z wyścigu o awans do pierwszej ligi z Levante, Valencia pojawiła się w odpowiednim momencie: „Spędziłem tydzień nie mogąc sobie poradzić z sytuacją. Mój agent zadzwonił do mnie i powiedział, że Valencia chce zapłacić klauzulę. Miałem inne plany na przyszłość, ale Levante powiedziało mi, że potrzebują pieniędzy z mojej sprzedaży, ponieważ brak awansu mocno uszczuplił ich budżet” – powiedział Pepelu, który rozumie szkody wyrządzone przez jego odejście z Orriols na Avenida de Suecia, ale pociesza się przynajmniej tym, że zostawił pięć milionów euro w kasie Granotas. „Uświadomili mi, że jestem najcenniejszym zasobem. Moje odejście było kontrowersyjne, a fani Levante mają pełne prawo mówić, co myślą, ponieważ istnieje rywalizacja i to jest piłka nożna. Levante było również wdzięczne, że mogłem przekazać im swoją klauzulę, ponieważ ją zastrzegli, a moim pragnieniem była gra w pierwszej lidze. Valencia zapłaciła za mnie 5,1 miliona. Należy docenić, że podpisany przez nich zawodnik daje im produktywność” – uzasadnił.

Jestem pomocnikiem, nie jestem strzelcem bramek, tacy gracze są najbardziej cenieni. Żaden inny zespół nie wykonał ruchu, a w dzisiejszym futbolu Valencia to Valencia„, dodał zawodnik z Dénii.

W wieku 25 lat życie zostawiło go w tym samym mieście, ale w większym klubie. „Czuję się dobrze, moje życie jest takie samo, co bardzo doceniam. Nie musiałem niczego zmieniać. Na co dzień: treningi, obiekty… Valencia ma wszystkie warunki do trenowania. Ma wszystko. Jakość treningu, posiadanie wszystkiego w zasięgu ręki… No i Mestalla, zawsze dopingująca, zawsze jest tam co najmniej 40 000 ludzi. Ludzie są z nami pomimo całego letniego zamieszania„, skomentował.

W luźnej pogawędce, z przyjaciółmi w studiu i dużym współudziałem, Pepelu podkreślił młodość drużyny i powiedział, że czuje się jak „weteran” szatni. „Jesteśmy chyba najmłodszą szatnią w lidze. Czuję się jak weteran, obserwując chłopaków. Kiedy byłem w ich wieku, musiałem udać się na wypożyczenie, a oni, po dziesięciu meczach w pierwszej lidze, są już proszeni o grę na najwyższym poziomie. W końcu w Valencii jest podobnie, musisz dać z siebie wszystko, bo inaczej nikt nie będzie na ciebie czekał” – zastanawiał się gracz Valencii.

Jego przyszłość nie jest jeszcze jasna, choć chciałby pomóc młodszym zawodnikom w zarządzaniu awansem do elity, co jest skomplikowanym krokiem, w którym wiele osób odpada między innymi z powodu złych rad: „Wciąż mam przed sobą karierę piłkarską, ale nie wiem, czy jutro będę mógł poświęcić się trenowaniu lub być dyrektorem sportowym. Mam swoje studia i mogę je ponownie podjąć. Jestem ciekaw kursu trenerskiego. Interesuje mnie praca z ludźmi, którzy przechodzą z drużyny młodzieżowej do pierwszego zespołu, aby pomóc im poradzić sobie na tym etapie. Widzę ludzi, których cenię, a którzy zostali pozostawieni na ziemi niczyjej, ponieważ brakowało im odrobiny impulsu, aby im pomóc„.

W ostatniej części rozmowy na „Offsiders” Pepelu zdradził, że „najlepszym zawodnikiem Valencii jest Javi Guerra„, a jednym z jego przesądów jest „zawsze wchodzenie na boisko prawą nogą„.

Dodał także, że inną jego rutyną meczową „jest jedzenie tego samego. Jem makaron, a potem pierś z tymi samymi warzywami, zawsze„.

Jego najmniej ulubionym zadaniem treningowym jest „praca w defensywie”. „Doceniam tę pracę, ale kiedy ją wykonujemy, walczymy ze sobą i jesteśmy poobijani i nie możesz sobie wyobrazić, jak to boli zimą.”