Ponury początek Valencii, która pilnie potrzebuje wzmocnień (1-2)

  • Castellón był wyraźnie lepszy, zwłaszcza w pierwszej połowie, dominując nad Nietoperzami.
  • Kibice zakończyli mecz śpiewami przeciwko władzom klubu.

Wynik w pierwszych meczach okresu przygotowawczego nie jest najważniejszy, ale Valencia CF przegrała w swoim debiucie z CD Castellón, który był drużyną wyraźnie lepszą w przekroju całego spotkania. Wrażenia po tym występie są jednak bardzo złe – zespół miał ogromne problemy z narzuceniem własnego stylu gry, nawet u siebie i w starciu z rywalem z niższej ligi. Zabrakło nie tylko świeżości po pierwszych dniach przygotowań, ale przede wszystkim pomysłów, jakości i inspiracji, co boleśnie uwidoczniło, jak bardzo drużyna potrzebuje transferów we wszystkich formacjach.

Kibice, którzy wypełnili trybuny stadionu Antonio Puchades, aby od pierwszego dnia wesprzeć zespół, nie pozostali obojętni – w stronę siedzących na trybunie dyrektorów, Miguel Ángel Corony i Rona Gourlaya, popłynęły głośne okrzyki. Carlos Corberán ma przed sobą ogrom pracy.

Pierwsza połowa: dominacja Castellón i gwizdy na trybunach

Można próbować usprawiedliwiać grę Valencii tym, że to dopiero pierwszy sparing, ale pierwsza połowa była kompletną dominacją Castellón. Już od pierwszych minut zespół z La Plany kontrolował każdy aspekt meczu – swobodnie wymieniał podania, wysoko pressował, błyskawicznie atakował skrzydłami, a gospodarze byli kompletnie bezradni.

Valencia praktycznie nie była w stanie utrzymać się przy piłce na połowie rywala, a straty – zwłaszcza w środkowej strefie – były nagminne i groźne. Cipenga i Camara, napastnicy Castellón, robili, co chcieli.

Pierwszy gol padł właśnie po fatalnej stracie w środku pola, którą Camara zamienił na bramkę po minięciu Stole Dimitrievskiego. Kilka minut później stadion Antonio Puchades odpowiedział głośnymi okrzykami „Peter vete ya!” (“Peter, odejdź już!”) i „Corona es un florero!” (“Corona to wazon!”), skierowanymi w stronę dyrektora sportowego obecnego w loży honorowej.

Valencia próbowała zareagować, ale po chwili Castellón podwyższył wynik po kolejnym błędzie w wyprowadzeniu piłki – tym razem winowajcą był Alejandro Panach, który wcześniej jeszcze ratował zespół dobrymi interwencjami. Kibice, widząc co się dzieje, zaczęli skandować „¿Dónde están los fichajes?” („Gdzie są wzmocnienia?”).

Do przerwy było 0:2, ale mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie kilka świetnych interwencji Dimitrievskiego, który w 9. minucie obronił groźny strzał z bliska. Na dodatek Alberto Marí doznał urazu mięśnia dwugłowego uda i musiał opuścić boisko, a jego miejsce jako „9” zajął David Otorbi.

Druga połowa: lepszy start, ale wciąż bez jakości

Druga część spotkania zaczęła się lepiej dla Valencii. Pepelu świetnie wypuścił w pole karne Jesúsa Vázqueza, który wymusił rzut karny. Do piłki podszedł Sergi Tenés – poprosił o możliwość wykonania „jedenastki” i pewnym strzałem zmniejszył straty.

Zmiany w składzie sprawiły, że drużyna zagrała z większą intensywnością, a także pomógł spadek poziomu rywala, który wprowadził kilku rezerwowych. Valencia była bardziej aktywna, zwłaszcza lewą flanką, gdzie Vázquez wyróżniał się walecznością.

Z upływem czasu gra jednak znów stawała się coraz bardziej chaotyczna. Castellón poprawił pressing i choć nie zagrażał już tak mocno bramce, to skutecznie blokował ataki Valencii. Goście mieli jeszcze kontratak, który mógł zakończyć się trzecim golem, ale Cristian Rivero, który wszedł po przerwie, dobrze interweniował.

W końcówce Pablo López, wychowanek Valencii, próbował napędzać zespół kilkoma indywidualnymi akcjami, ale nie przełożyło się to na klarowne sytuacje bramkowe. Castellón kontrolował wydarzenia, a mecz zakończył się porażką gospodarzy. Kibice opuszczali stadion ponownie śpiewając przeciwko zarządowi i wskazując palcami w stronę loży.

Wnioski: Valencia potrzebuje natychmiastowych wzmocnień

Ten sparing, choć symboliczny, pokazał w jak trudnym momencie jest Valencia CF. Zespół nie ma jakości, głębi ani liderów w kluczowych sektorach boiska. Jeśli Ron Gourlay i Miguel Ángel Corona nie przyspieszą z transferami, Corberán będzie miał przed sobą bardzo ciężki sezon.