Transfer Rafy Mira — katastrofalna kaskada polityki Lima
- Wieczorem, z Rafą Mirem na Sánchez Pizjuán i Sevillą chcącą uszanować zasadę porozumienia, Layhoon zerwała negocjacje na polecenie Lima.
Po dziewiątej wieczorem Rafa Mir pojawił się w biurach Sevilla FC, wewnątrz Ramón Sánchez Pizjuán, zły i zdesperowany. Po tym, jak przyjął za pewnik, że będzie grał dla Valencii CF od 2 lutego, umowa została zerwana między siódmą a ósmą wieczorem. Zawodnik poinformował prezesa Sevilli Del Nido Carrasco i dyrektora sportowego Victora Ortę o chęci wyłożenia jeszcze większych pieniędzy, aby uratować swoje wypożyczenie do Valencii. Nawet nie za to. Z obu stron usłyszał, że nic nie może się ruszyć.
Zgodnie z ograniczeniami narzuconymi przez Petera Lima, który tak naprawdę nigdy nie stawiał na wzmocnienie ataku Valencii, przybycie 26-latka z Murcji nastąpiło o godzinie 20:00 w krytycznym momencie. Nie było “fumata blanca”, pomimo prób sprowadzenia człowieka, którego Rubén Baraja chciał od lata, aby dodać tempa i mocy do swojego kontratakującego ataku. Mir nie mógł uwierzyć w to, co się stało, bardzo zirytowany liderami po obu stronach, zwłaszcza Layhoonem Chanem.
Wczesnym popołudniem, dzięki staraniom zawodnika, Valencia i Sevilla osiągnęły zasadnicze porozumienie. Według obu stron, pozostało tylko sfinalizować kilka szczegółów i przesłać podpisane dokumenty. W nocy negocjacje jednak całkowicie się załamały, dlaczego?
Valencia obwinia zmiany wprowadzone przez Sevillę
Źródła z Walencji podały wczoraj wieczorem, że Sevilla dwukrotnie zmieniała warunki po tym, jak wszystko zostało uzgodnione, co doprowadziło do ostatecznego “nie” Lima. Strona Nervion, ze swojej strony, przekazała około godziny 17:00, że nadal istnieje minimalna różnica, którą można zniwelować, aby osiągnąć ostateczne porozumienie: nieco ponad 100 000 euro, o które poprosili klub z Mestalla lub samego zawodnika, rozszerzając kwoty, które zostały już zwolnione z oczekującej płatności.
Z tym zamiarem Mir udał się do biur Sevilli. Del Nido rozmawiał z Javierem Solísem, dyrektorem korporacyjnym Blanquinegro, zarzucając błędy w dokumentacji i zgadzając się na obniżenie ceny letniej opcji do sześciu milionów z siedmiu milionów. Co zaskakujące, kiedy Sevilla wycofała się ze swoich dodatkowych żądań, ponownie respektując umowę, Layhoon Chan nie podjęła dalszych rozmów. Solís powiedział Sevilli, że Lim nie wznowi już żadnych negocjacji. Surrealistyczna sytuacja. W Sevilli rozeszła się więc wersja, że Valencia grała z innymi stronami, nie stawiając tak naprawdę na Rafę Mira, który zostaje w drużynie Sevilli, gdzie ma kontrakt do czerwca 2027 roku.
Umowa dla Rafy Mera była blisko…
Dzień, który rozpoczął się od podniesienia oferty przez Valencię, przejęcia ponad 50% pozostałego wynagrodzenia zawodnika i znacznie większej otwartości Sevilli niż w środę wieczorem, zakończył się konfliktem między klubami i krzyżującymi się wersjami. Baraja po raz kolejny opuścił Ciudad Deportiva w południe w przekonaniu, że Mir w końcu będzie dostępny do jego dyspozycji. W rzeczywistości, zapytany przez prasę po zakończeniu sesji treningowej, trener z Valladolid odpowiedział, że przybycie zawodnika z Murcji, na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu, jest “na dobrej drodze”.
Alberto Marí, poszkodowany

Operacja Rafy Mira dotknęła nie tylko zawodnika z Javalí Nuevo (Murcja), ale także młodego Alberto Marí. Młody napastnik z Alicante został rano poinformowany przez Baraję, aby udał się na wypożyczenie, aby zrekompensować minuty, które miał stracić z Mirem w składzie. Co więcej, w swojej polityce cięć Lim i Layhoon nie byli zwolennikami przekraczania, pod żadnym pozorem, budżetu płacowego. Z tego powodu Marí był bliski odejścia na wypożyczenie do Realu Valladolid, które również zostało skrócone. Pochodzący z Alicante zawodnik nadal będzie uzupełniał trio dziewiątek w drużynie wraz z Hugo Duro i Romanem Yaremchukiem.
Głównym przegranym w tej historii jest bez wątpienia Mir. W styczniu tego roku napastnik odrzucił niezliczone oferty, będąc ofiarą swojego pragnienia powrotu do klubu z Mestalla. Ominął takie drużyny jak Torino, Ajax, Wolfsburg czy ligę saudyjską… a teraz na Pizjuan czekają na niego kolejne gwizdy. Zeszłej nocy piłkarz został sam i bardzo dotknięty na Pizjuán prawie do północy.
Smutna ta historia wodzenia za nos 🙁
W każdym razie jednak się cieszę, że Rafa Mir nie przyszedł. Jakoś nie mam do niego przekonania.