Valencia–Athletic: Kibice zasługują na przeprosiny w formie zwycięstwa
- Drużyna spotyka się ze swoją publicznością po upokarzającym 0:6 z Barceloną i ma obowiązek odbudować wizerunek oraz naprostować kurs sezonu. Baskowie również przyjeżdżają osłabieni – z dwiema porażkami i bez Nico Williamsa.
Obowiązek zwycięstwa
Jedynym sposobem, by przeprosić za klęskę na Camp Barça, jest zwycięstwo. Valencia CF wraca dziś na Mestalla (21:00), by po upokorzeniu w Barcelonie odzyskać twarz i złapać właściwy rytm sezonu. Drużyna Carlosa Corberána musi zatrzeć złe wrażenie po kompromitacji na Johan Cruyff i zaprezentować bardziej konkurencyjną twarz przeciwko kolejnemu rywalowi z poziomu Ligi Mistrzów – Athleticowi Club.
Tego wieczoru trzeba udowodnić zaangażowanie, intensywność, koncentrację i porządek taktyczny, które zniknęły w starciu z ekipą Hansiego Flicka. Jak mówił Corberán, trzeba „przekształcić ból w energię”. Mestalla zasługuje na przeprosiny w formie zwycięstwa.
Mestalla – forteca Corberána
Trener wie, jak podnosić drużynę po klęskach z Barceloną. W poprzednim sezonie zespół odpowiedział na 7:1 w LaLiga i 0:5 w Pucharze dwiema cennymi wygranymi na Mestalla – przeciwko Celtie i Leganés. Teraz sytuacja jest podobna.
Mestalla to największa broń Valencii: tylko tutaj Nietoperze odniosły jedyne zwycięstwo w tym sezonie (3:0 z Getafe). Świątynia ma ponownie zagrać na korzyść zespołu, który pod wodzą Corberána zdobywa w domu 66% punktów.
Trzy punkty – sprawa życia i śmierci
Valencia musi podnieść się po ciosie w Barcelonie i wykonać krok naprzód po niepewnym starcie sezonu. Trzy punkty są bezcenne zarówno sportowo, jak i mentalnie. Porażka tylko wzmocniłaby wątpliwości, pogorszyła atmosferę i zostawiła zespół w trudnej sytuacji z bilansem 4 z 15 możliwych punktów. W Paternie drużyna spędziła tydzień na terapii i korekcie błędów – z jednym celem: zareagować i iść w górę tabeli.

Obrona na czwórkę
Plan Corberána zakłada powrót do gry z czterema obrońcami. Nowością w składzie ma być Luis Rioja, który zastąpi Copete. Julen Agirrezabala, wypożyczony z Athleticu (bez klauzuli strachu), stanie naprzeciwko swojego macierzystego klubu.
Valverde ma dużo większe problemy kadrowe:
- brak Nico Williamsa (już trzeci mecz z rzędu),
- brak Urko Izety (decyzja techniczna),
- kontuzje Beñata Pradosa i Unai Egiluza,
- zawieszenie Yeraya Álvareza do kwietnia (UEFA).
Pozytywną nowością dla przyjezdnych jest powołanie Aymerica Laporte, największego letniego transferu.
Ranni także Baskowie
Athletic przyjeżdża jako drużyna z ambicjami Ligi Mistrzów, ale nie jest w najlepszym momencie. Po trzech zwycięstwach w lidze przyszły dwie szybkie porażki (z Alavés i Arsenalem), które zatrzymały ich marsz. Oprócz braku Nico, swoje gwiazdy – Iñaki Williams i Oihan Sancet – są dalekie od najwyższej formy.
Statystyka sprzyja jednak Baskom: w ostatnich 6 sezonach Valencia tylko raz wygrała z nimi u siebie (bilans: 1 zwycięstwo, 2 remisy, 3 porażki). Dzisiejsze starcie będzie 200. meczem oficjalnym obu klubów.
Spotkanie poprowadzi Miguel Ángel Ortiz Arias z komitetu madryckiego – sędzia uznawany za wymagającego.
Co to ma być? Antyfutbol!!!!
Pogrom z Barceloną nie był przypadkiem. To co Valencia pokazuje na swoim stadionie to kpina. Za co oni biorą pieniądze. Jeden strzał w światło bramki przez 45 minut????
Kpina z kibiców! Zenada! Wstyd!!! Nie chce się wam grać to spadajcie!!! Poziom dolnych rejonów Segunda Division!