Valencia vs. drużyny z miejsc w Lidze Mistrzów
- Zespół z Mestalla nie zdobył w tym sezonie żadnego punktu grając z drużynami ze ścisłej czołówki – Barça, Atlético, Real Madryt i Athletic.
Reszta zespołów stawia opór, podczas gdy drużyna Nietoperzy – która tylko raz była blisko zdobycia punktów w meczach domowych z Barçą i Realem Madryt oraz w wyjazdowym starciu z Athletic – wciąż czeka na zdobycz punktową.
Co się dzieje z Valencią CF w starciach z drużynami z czołówki (tzw. „ekipy Champions”)? Niezależnie od wypowiedzi Rubéna Barajy czy Carlosa Corberána… rzeczywistość jest taka, że zespół z Mestalla ma do tej pory 0 punktów na 18 możliwych w meczach z czterema pierwszymi zespołami LaLigi (Barça, Atlético, Real Madryt i Athletic).
Rubén Baraja, mocno krytykowany za swoje wypowiedzi, w których twierdził, że „to nie poziom Valencii CF”, nie zdołał zdobyć punktu w meczach przeciwko Barçy (1-2), Athletic (1-0) i Atlético (3-0). W dwóch pierwszych spotkaniach drużyna była blisko osiągnięcia korzystnego wyniku i podjęła walkę, jednak ostatecznie zawiodła skuteczność.
- Valencia-Barcelona (1-2)
- Athletic-Valencia (1-0)
- Atlético-Valencia (3-0)
- Valencia-Real Madrid (1-2)
0 na 12 punktów w pierwszej rundzie
- Barça-Valencia (7-1)
- Valencia-Atlético (0-3)
0 na 6 punktów (do tej pory) w drugiej rundzie
W erze Corberána historia się powtarza. W debiucie przeciwko Realowi Madryt (1-2), a następnie w wysokich porażkach z Barçą (7-1) i Atlético (0-3) – ta ostatnia miała miejsce w miniony weekend na Mestalla. Przed Valencią jeszcze mecze z Athletic (u siebie) i Realem Madryt (na wyjeździe), jednak jak dotąd Valencia CF nie „urwała” punktu żadnemu z czterech czołowych zespołów.
Problem polega na tym, że reszta drużyn, które podobnie jak Valencia CF walczą o utrzymanie, jednak potrafią zdobywać punkty. Dlaczego inni uważają, że mogą zdobyć punkty w starciach z pierwszą czwórką, a Valencia CF – jakby godząc się z „normalnością” – zakłada, że nie zdobędzie nic w takich meczach, skupiając się na pozostałych spotkaniach?
Przykładowo, Valladolid zremisował (1-1) z Athletikiem, podobnie Alavés (1-1) przeciwko ekipie prowadzonej przez Valverde. Las Palmas (drużyna, która aktualnie znajduje się na granicy strefy spadkowej, mając tyle samo punktów co VCF) wywalczyła cenny remis z Realem Madryt (1-1), a następnie odniosła wyjazdowe zwycięstwo na Montjuïc, pokonując Barçę (1-2). Leganés pokonał Barçę (1-0), a później zremisował bezbramkowo (0-0) z Athletikiem. Espanyol, na przykład, zremisował (0-0) z Atlético, zwyciężył z Realem Madryt (1-0) i zremisował z Athletikiem (0-0). Na koniec Getafe zremisowało z Athletikiem (1-1) i zremisowało (1-1) z Barçą. Oczywiście wszystkie drużyny mają jeszcze przed sobą kolejne spotkania z tymi zespołami, ale faktem jest, że wszyscy poza Valencią CF zdobyli już jakieś punkty w starciach z „rywalami Champions”.
Słowa Corberána po porażce z Atlético
Trener Valencii CF został zapytany po zakończeniu meczu o ten problem. Dlaczego drużyna nie rywalizuje na poziomie z ekipami z czołówki? Szkoleniowiec stwierdził, że niezależnie od statystyk, on koncentruje się na podejściu swojego zespołu.
„Widziałem w szatni ból. A to oznacza, że wierzą we własne szanse, niezależnie od przeciwnika. Oni (Atlético) walczą o mistrzostwo, Puchar Króla i Champions League. To pokazuje ich klasę i rangę. Jednak nasz zespół ma wystarczające zaangażowanie, by wierzyć w swoje możliwości w każdym meczu. Dlatego teraz czujemy ból. Musimy nadal poprawiać się, rozwijać i szukać rozwiązań wobec sytuacji, które zespoły na wysokim poziomie potrafią wykorzystać. Im częściej będziemy w stanie to robić, tym większe szanse będziemy mieli na równorzędną rywalizację z każdą drużyną”.
W tym momencie najważniejsze by Valencia wygrywała mecze ze średniakami ligi.