Waleczna Valencia neutralizuje Betis (1-1)
- Luis Rioja, który rozpoczął mecz na ławce, wszedł w drugiej połowie i zdobył gola wyrównującego, dając Valencii punkt – kluczowy, by rozpocząć przerwę reprezentacyjną na 17. miejscu w tabeli.
- W najlepszym meczu sezonu, mimo ogromnej intensywności, wsparcia trybun i poprawy gry, zespołowi Corberána zabrakło niewiele, by pokonać Betis.
- Zielono-biali objęli prowadzenie po błędzie w wyprowadzeniu piłki przez Césara Tárregę, który bezlitośnie wykorzystał ‘Cucho’ Hernández.
- Seria meczów bez zwycięstwa wydłuża się do siedmiu – Valencia nie wygrała w LaLidze od 20 września, kiedy pokonała Athletic.
Walka serca z talentem
Mecz Valencia – Betis, rozgrywany w ramach 12. kolejki LaLigi, przyniósł sprawiedliwy i emocjonujący remis. Było to starcie serca z kreatywnością – energia Valencii zdołała zrównoważyć jakość techniczną Betisu, a choć jeden punkt może wydawać się niewystarczający po siedmiu spotkaniach bez zwycięstwa, pozwala drużynie Corberána utrzymać się nad strefą spadkową.
Rywalom – jak Gironie czy Mallorce – udało się w tej kolejce zdobyć komplet punktów, jednak lepszy bilans bramkowy sprawia, że Valencia pozostaje siedemnasta. Za ten punkt kibice mogą dziękować Luisowi Rioji, który pojawił się z ławki i trafił do siatki w końcówce – w meczu intensywnym, emocjonującym i pełnym walki po obu stronach.
Pierwsza połowa – energia, pressing i niewykorzystane okazje
Gdy sędzia Víctor García zagwizdał na przerwę, kibice wstali z miejsc z ulgą i dumą – dawno nie widzieli tak walecznej Valencii. Zespół Corberána wreszcie zagrał z pasją, której oczekuje Mestalla – piłkarze walczyli o każdą piłkę jak o życie.
Między zadziornością Valencii a posiadaniem piłki Betisu Pellegriniego mecz toczył się w zawrotnym tempie. Już na początku Abde zmarnował stuprocentową okazję, gdy po podaniu Antony’ego nie potrafił pokonać Agirrezabali. Ten błąd dodał Valencii wiary, że los wciąż jest po jej stronie.
Z pomocą Pepelu, który cofał się między stoperów, by usprawnić wyprowadzenie piłki, Valencia stopniowo rosła w meczu – z organizacją i sercem. Kilka minut później Arnaut Danjuma miał idealną okazję, lecz bramkarz Betisu, Álvaro Valles, rzucił się w ostatniej chwili pod nogi Holendra, ratując swój zespół.
Podanie do Danjumy było majstersztykiem André Almeidy, grającego w roli łącznika między pomocą a atakiem. Portugalczyk, choć wciąż zbyt nierówny, wniósł więcej płynności i kreatywności w rozegraniu.
Danjuma był też bliski gola potężnym strzałem w poprzeczkę, a energia na trybunach narastała z każdą akcją. Javi Guerra umiejętnie porządkował grę i dyktował tempo, a plan Corberána – presing, szybkie przejścia, gra skrzydłami (zwłaszcza duet Gayà–Danjuma) – sprawdzał się.
Błąd, który mógł kosztować drogo
Jedna z szybkich akcji omal nie zakończyła się katastrofą. Danjuma zamiast podać do Gayi, stracił piłkę, a Betis ruszył z kontrą. Abde posłał piłkę do Antony’ego, ale ten fatalnie przestrzelił. Z drugiej strony, Valencia również miała swoje szanse – m.in. strzał Diego Lópeza, który Valles zdołał odbić tuż przed przerwą.
José Gayà, w najlepszej formie w tym sezonie, zatrzymał groźny kontratak Betisu, podsycając wiarę trybun, że zwycięstwo jest w zasięgu.
Druga połowa – emocje, błąd i odpowiedź Rioji
Po przerwie tempo meczu pozostało zawrotne. Najpierw Antony strzelał obok słupka, potem Lucas Beltrán nie trafił w bramkę po obrocie. Valencia grała z sercem, a Corberán szukał impulsu – wprowadził Luisa Rioję i Hugo Duro za Diego Lópeza i Beltrána. Zespół naciskał, dominował, ale nie potrafił znaleźć drogi do siatki. Nawet rzuty rożne i wolne Javiego Guerry nie przyniosły efektu.
I wtedy przyszła katastrofa – César Tárrega popełnił błąd przy podaniu, a ‘Cucho’ Hernández wykorzystał sytuację bezlitośnie: strzał po ziemi, nie do obrony (0:1, 74’). Po golu Abde prowokował kibiców, aż Pellegrini zmienił go wśród gwizdów Mestalla.
Ale Valencia się nie poddała. Napędzana przez 46 tysięcy fanów, odpowiedziała z charakterem.
W końcówce Luis Rioja, najlepszy rezerwowy meczu, dopadł do piłki po rzucie rożnym i precyzyjnym strzałem lewą nogą pokonał Valles’a – 1:1. Spryt, refleks i chłodna głowa – piłkarz uratował punkt.
Punkt z charakterem
Do ostatniego gwizdka Valencia atakowała z pasją, a Julen Agirrezabala uratował zespół przed porażką, broniąc strzał ‘Cucho’ Hernándeza nogą w doliczonym czasie. Mimo zmęczenia i napięcia, zespół Corberána nie opuścił rąk. Remis – choć nie kończy serii bez zwycięstwa – jest symbolem reakcji, charakteru i walki drużyny, która zagrała najlepszy mecz w sezonie.
10 pkt. po 12 kolejkach to tragedia :/