Valencia – Las Palmas 1-0

- Pepelu ma za sobą swój pierwszy wielki wieczór na stadionie Mestalla, a zespół odniósł drugie zwycięstwo w drugim ligowym meczu.
Mestalla przyjęła piłkarzy jak również kibiców po raz pierwszy w tym sezonie i zrobiła to po zwycięstwie swojego zespołu na Sánchez Pizjuán. Z wiecznym gniewem na Meriton, ale z pewnym uśmiechem na twarzy z powodu powrotu do “domu”, kibice wypełnili trybuny stadionu, który prezentował się rewelacyjnie. Było tylko jedno “ale” – niektóre puste trybuny z powodu zawieszenia, jakie nałożyła liga na drużynę Valencii.
Mecz został rozstrzygnięty jednym golem i jedyną nową twarzą, która przybyła w tym sezonie do klubu. Pepelu był bohaterem gola na wagę drugiego zwycięstwa z rzędu. Pewnie wykonał z jedenastu metrów karnego patrząc niestety na pustą trybunę. Jego gra była po raz kolejny rewelacyjna w kolejnym meczu z Diakhaby w środku pola i Javi Guerrą wchodzącym w drugiej połowie. Piłkarz zakupiony od lokalnego rywala występuje na znakomitym poziomie. Skład Valencii jest jaki jest, ale ci gracze i Baraja nie mogą zrobić wiele więcej, a trzeba przyznać, że zrobili dużo. Sześć zdobytych punktów na sześć możliwych i teraz trzeba myśleć o Osasunie.
Pierwsza połowa rozpoczęła się od akcji Gayà i Diego Lópeza na lewej flance. Lewy obrońca wystartował, a skrzydłowy wykonał plan wyrządzenia szkód drużynie z Wysp Kanaryjskich, która wkrótce ucierpiała z Asturyjczykiem. Skrzydłowy dotarł do linii bocznej i oddał piłkę do Almeidy, który po dryblingu stracił piłkę, ale pokazał jak może wyglądać gra Valencii w tym meczu. Paulista był również niepewny w obronie, ale błysnął w fazie ataku. Środkowy obrońca był bliski asystowania przy pierwszej bramce wieczoru. Dzięki podaniu, które przekroczyło dwie linie, Hugo Duro miał wszystko w zasięgu wzroku, aby znaleźć się przed Álvaro Vallesem, ale jego kontrola piłki była zbyt długa i obrońcy zdążyli do niego doskoczyć. Kolejna szansa na bramkę padła po podaniu Paulisty do Gayi i późniejszym dośrodkowaniu do Diego Lópeza, który przetestował bramkarza Żółtych, ale jego strzał minimalnie minął bramkę.
Nie mając kontroli nad piłką, plan Pipo znów był jasny. Być bezpośrednim, bez spekulacji i wiedząc, że Las Palmas ma wielkie problemy w obronie. W jednej z takich sytuacji Thierry był bliski wykorzystania sytuacji i wyprowadzenia Valencii na prowadzenie, ale miał pecha. Zupełnie osamotniony, uderzył piłkę zbyt mocno i Valles ponownie przeszkodził gospodarzom w świętowaniu.
Bramkarz gości był nie tylko najlepszym zawodnikiem w obronie, ale także stwarzał zagrożenie w ataku. Długie piłki ekipy Garcii wyrządzały sporo szkód defensywie Valencii, a zwłaszcza Pauliście, który był bardzo niepewny. Dzięki temu ekipa przyjezdnych miała dwie groźne sytuacje. Pierwszą bezpańską piłkę prawie przejął Jonathan Viera, ale Mamardashvili wykonał właściwy przechwyt. W drugiej sytuacji po kolejnym błędzie Brazylijczyka Sandro zbyt późno zareagował na boiskową szansę i na całe szczęście dla Nietoperzy akcja spełzła na niczym. I właśnie tak zakończyła się pierwsza połowa meczu, w której Las Palmas chciało kontrolować piłkę, a Valencia przyjęła bardziej defensywną rolę.
Wejście Javiego Guerry
W drugiej połowie nic się nie zmieniło. A przynajmniej w pierwszych 12 minutach. Poważna gra z obu stron z kilkoma próbami zagrożenia zdobyciem bramki. Wszystko zmieniło się jednak wraz z wejściem Javiego Guerry. Pomocnik jest prawdopodobnie najbardziej wpływowym zawodnikiem Los Che na grę całego zespołu jeśli chodzi o kreację gry do przodu. To piłkarz, który tworzy sytuacje z niczego. Potrafi drybrować i podawać piłkę do nogi. W swoim pierwszym starcie, po piłce wyczesanej przez Hugo Duro, zbliżył się do pola karnego i wyłożył piłkę Diego Lópezowi przed Álvaro Vallesem, ale ten nie zdołał oddać celnego strzału.

Mecz wszedł w ten moment, w którym równowaga mogła pójść w dowolną stronę, a jedna akcja całkowicie zmieniła końcowy odcinek. Tak właśnie się stało w 74 minusie, gdy Javi Muñoz dotknął piłki ręką w polu karnym co pozwoliło Valencii na szansę zdobycia bramki. Ten decydujący moment wykorzystał Pepelu, który stanął naprzeciwko Vallesa na odległość jedenastu metrów. Pomocnik wziął oddech, spojrzał rywalowi w oczy i oddał pewny strzał, po którym Andaluzyjczyk mógł się cieszyć ze zdobycia, jak się potem okazało, jedynej bramki w meczu. Cała Mestalla cieszyła się z pierwszego gola w sezonie, podobnie jak rok temu, z rzutu karnego.
Od tego momentu drużyna robiła to, co potrafi najlepiej — pozwoliła rywalowi rozgrywać, samemu pilnując dostępu do swojej bramki. I ma w tym całą zasługę, ponieważ nic więcej się nie wydarzyło. Las Palmas ledwie oddało strzał z dalekiego dystansu z rzutu wolnego, a Mamardashvili bez problemu wybronił jedyny celny strzał piłkarzy z Wysp Kanaryjskich w tym spotkaniu. Sekundy uciekały, a Mestalla, już w dobrym nastroju, wpadła w ekstazę po ostatnim gwizdku sędziego, by świętować pierwsze domowe zwycięstwo w sezonie 2023/24.
41k na trybunach, mecz walki, podobał mi się pressing od początku do końca spotkania. I ten piękny cross Paulisty do Gayi, och, ach. Najważniejsze są 3pkt. Amunt 💪
Dokładnie. Dopóki trwa passa to trzeba się cieszyć 😉
Tym bardziej, że każdy dla nas punkt jest na wagę złota.