Almeria – Valencia 2-2

  • Valencia CF po trudnym spotkaniu, gdzie gospodarze zdominowali grę, wyjeżdża z Almerii z bardzo cennym punktem.

Dla Nietoperzy punkt jest zawsze dobry na wyjeździe. Nie licząc rywala, znaczenie posiadania jasnego celu, nietracenie dystansu do dolnej części tabeli i wzmocnienia idei, że bardzo trudno jest pokonać Valencię, wydaje się wystarczające, aby być zadowolonym z remisu. Biorąc pod uwagę, że Almería była wyraźnie lepsza w wielu obszarach jest to szczęśliwy remis. Mimo wszystko Pipo uratował cenny punkt i ma teraz 10 punktów po 6 meczach. Czas pomyśleć o Realu Sociedad.

Piłka nożna to przewrotna gra. Almeria od początku meczu narzuciła swoje warunki. W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu strona Barajy wykorzystała najmniejsze szanse, by wstrząsnąć przeciwnikami i to bez większego wysiłku. W pojedynczej okazji Diego López otrzymał piłkę na skrzydle i po kombinacyjnej akcji z Javim Guerrą wykorzystał brak rywalizacji ze strony Chumiego, który w tym momencie myślał o niebieskich migdałach. Asturyjski napastnik wykorzystał wolną przestrzeń, przełożył piłkę na prawą nogę i pokonał Maximiano w sytuacji jeden na jeden, co pozwoliło „16” na zdobycie pierwszego gola w sezonie. Trwało to dłużej niż oczekiwano, ale po raz kolejny pokazał, że ma w sobie to coś.

Przy wyniku 0-1 Valencia weszła w moment zwątpienia. Drużyna nie wiedziała, czy naciskać wysoko, pozostać w półśrodkach, czy bronić się niskim blokiem. Mając tak wiele miejsca z powodu problemów z opanowaniem tego schematu, Almeria znalazła swój jedyny sposób na zranienie drużyny Barajy: boczne dośrodkowania. Vicente Moreno wykorzystał Embarbę po prawej stronie, aby zagrozić polu karnemu Nietoperzy i Sergio Akieme po lewej stronie. Obaj byli bohaterami dośrodkowań, które trafiały na głowy odpowiednio Arribasa i Luisa Suáreza, a na które Mamardashvili odpowiadał perfekcyjnie. Gruzin bronił jak natchniony. I tym andaluzyjskim nękaniem zakończyła się pierwsza połowa, która już wcześniej wskazywała, że w Valencii CF coś nie gra.

Javi Guerra, Arribas i zmiany

Almeria weszła lepiej w drugą połowę nadal dominując nad zawodnikami przyjezdnych, którzy momentalnie gubili się w obronie. Szczególnie para stoperów miała wielkie problemy komunikacyjne i często gubiła krycie. Bramka wyrównująca wisiała w powietrzu. Jakby koniec pierwszej połowy nie był wystarczającym ostrzeżeniem, Valencia CF straciła prowadzenie po kolejnej akcji z dośrodkowaniem. Arribas, niepilnowany przez nikogo, wykorzystał odbicie Mamardashviliego po strzale Melero. Zawodnik madryckiej akademii strzelił swojego pierwszego gola tego wieczoru do pustej bramki, ku wielkiemu niezadowoleniu podopiecznych Barajy. Po bramce Vicente Moreno zmienił ustawienie, zdjął z boiska Lopiego i otworzył się nieco bardziej widząc, że Valencia w obronie jest niepewna. To sprawiło, że Los Che mogli wyjść z kontratakiem. Javi Guerra po raz kolejny pokazał, że potrafi strzelać ważne bramki. Utalentowany pomocnik pokonał bramkarza gospodarzy ze skraju pola karnego wykorzystując przebłysk geniuszu Frana Péreza. I to nie był przypadek. Duet doprowadził do stanu 1-2 i wtedy nadszedł czas, gdy Baraja dokonał zmian. Jeśli zmiany Vicente Moreno nie wyszły mu na dobre, to Pipo też nie trafił ze zmianami. Dość nieoczekiwanie z boiska zeszli bohaterowie ostatniej akcji. Bez Guerry i Frana drużyna zmieniła skład, Diego przesunął się na prawą stronę, Amallah na lewą, a Hugo na środek. Ale to nie zmieniło cierpienia. Można powiedzieć, że drużyna z Mestalla zaczęła grać jeszcze gorzej. W jednej z kolejnej akcji przeprowadzonej przez zawodników Almerii Akieme, jeden z najlepszych graczy gospodarzy, strzelił z przyjemnością tylko po to, by jego odbicie trafiło pod nogi Arribasa, który nie miał żadnych problemów, by znów wpakować piłkę do pustej bramki. Wynik zmienił się na tablicy na 2:2, a trenerzy mieli coraz mniej broni na ławce.

W końcówce obie drużyny bardziej bały się przegranej niż ambitnie dążyły do zdobycia trzech punktów. Widać to było w każdym ataku. Dośrodkowania miały coraz mniej odbiorców w polu karnym, a przed piłką znajdowało się coraz mniej zawodników. W rzeczywistości Valencia mogła się jedynie cieszyć ze strzału z daleka Amallaha, który został zablokowany przez niepewnie interweniującego Maximiano, a Almeria ograniczała się do prób dośrodkowań w pole karne, ale żadna z nich nie znalazła drogi do bramki. Patrząc na przebieg spotkania punkt zdobyty na wyjeździe nie jest zły dla Valencii, która bez ławki rezerwowych musiała sobie poradzić na trudnym terenie. Jednak piłkarze Nietoperzy nie mają dużo czasu na odpoczynek i regenerację, gdyż w środku tygodnia czeka ich o wiele trudniejsze spotkanie — z Realem Sociedad.