“Mam nadzieję, że Mosquera i ja będziemy tu grać jeszcze przez wiele lat”.

  • Gasiorowski rozmawia ze zgrupowania reprezentacji Hiszpanii U-19 w l’Albir (L’Alfàs del Pi) na kilka dni przed Mistrzostwami Europy, które zostaną rozegrane w Irlandii Północnej.
  • W jego głowie jest La Roja
  • W jego sercu – Valencia. Pomimo zainteresowania ze strony innych drużyn, “moim marzeniem jest zdobywanie tytułów w klubie, w którym dorastałem“.

Od plaży do reprezentacji do lat 19. Byłeś pierwszym zawodnikiem Valencii, który wrócił do pracy, jak minęły wakacje?

Bardzo dobrze, miałem niecały miesiąc, aby odpocząć, choć trenowałem, by się przygotować. Zawsze jest czas na krótką przerwę. Pojechałem z przyjaciółmi na festiwal, ale nic poza tym.

Masz mocny początek sezonu: Mistrzostwa Europy do lat 19.

Powołanie do reprezentacji Hiszpanii to zawsze powód do dumy. Mieszkam tu od kilku lat, ale każdy dzień, w którym pojawia się powołanie i widzisz swoje nazwisko, jest radością. Reprezentowanie swojego kraju to powód do dumy.

Zagrasz w swoich drugich mistrzostwach Europy do lat 19. To wielka sprawa na arenie międzynarodowej.

Tak, udało mi się zagrać w zeszłym roku. Szkoda tylko, że w półfinale przegraliśmy z Włochami, ale zaczynamy nowy turniej i postaramy się wygrać mistrzostwa.

Czy Hiszpania jest kandydatem do zwycięstwa?

Tak, oczywiście, że tak. Jest tam kilku bardzo dobrych zawodników. Jesteśmy w grupie z trzema bardzo dobrymi przeciwnikami (Danią, Francją i Turcją), ale traktujemy to jako wyzwanie. Wiemy, że musimy dać z siebie wszystko.

W reprezentacji Hiszpanii stałeś się strzelcem bramek.

(Śmiech) To prawda, strzeliłem pięć goli. Jedną strzeliłem w zeszłym roku na Mistrzostwach Europy, a cztery w tegorocznej Elite Round. Gole są nagrodą, ale moim celem jest być silnym w obronie i tracić ich jak najmniej.

Występujesz z dwoma kolegami z Valencii: Ikerem Córdobą i Raúlem Jiménezem.

To nagroda za to, co zrobili w tym sezonie. Spisali się bardzo dobrze, a praca popłaca. Dlatego tu są.

I dlatego ty jesteś w drużynie narodowej. Co pamiętasz z tego, co przytrafiło ci się w poprzednim sezonie?

Pamiętam pierwsze powołanie i mój debiut w pierwszej drużynie, ale przede wszystkim pamiętam codzienne treningi, pewność siebie, jaką mi dały i sposób, w jaki się rozwinąłem.

Co pamiętasz ze swojego debiutu w Mallorce?

Pamiętam, że przeciwko Betisowi już się rozgrzewałem i miałem zadebiutować. W Mallorce stało się to samo, ale w dziewięćdziesiątej minucie Thierry’emu wysiadła łydka i musiałem zadebiutować. Kiedy mnie wywołali i biegłem do ławki, by założyć koszulkę, myślałeś “wyjdę, wyjdę”, ale kiedy już wszedłem na boisko, starałem się robić to, co robiłem przez całe życie.

Podczas kilku pierwszych meczów pokazałeś, że oprócz bycia środkowym obrońcą, możesz również grać na lewej obronie.

Tak, to pozycja, którą znam. Grałem na lewej obronie przez kilka sezonów, zwłaszcza w piłce nożnej 8-osobowej, w piłce nożnej 11-osobowej grałem kilka razy, ale ostatecznie bycie wszechstronnym pomaga mi i gdziekolwiek trener mnie postawi, postaram się dać z siebie wszystko.

Potem nadchodzi mecz pucharowy z Celtą. Nie zagrałeś dobrze, podobnie jak reszta drużyny, i wypadłeś na trzy miesiące. Jak sobie z tym poradziłeś?

To prawda, że przeciwko Celcie nie zagrałem idealnie, ale dałem z siebie wszystko, dałem normalność i wróciłem do jeszcze cięższej pracy w kolejnych miesiącach. Jeśli nadszedł weekend i nie zagrałem ponownie… cóż, nic, nadal pracowałem i dawałem z siebie wszystko, aby otrzymać nagrodę.

Co znaczy dla ciebie Baraja?

Trener dał mi pewność siebie, aby grać w pierwszej lidze, o czym zawsze marzyłem, a także mówi mi, żebym był sobą i nie kurczył się, podejmował ryzyko, nie dawał łatwych podań, grał, jeździł, filtrował podania…. Że jeśli dostanę szansę, powinienem to zrobić. Nie ma sensu robić rzeczy bardzo dobrze w niższych kategoriach, a potem kurczyć się i nie grać na swoim najlepszym poziomie. Cieszyłem się z jego kontynuacji, ponieważ stworzył bardzo dobrą szatnię i wszyscy jesteśmy bardzo zjednoczeni.

Na środku obrony grałeś u boku takich weteranów jak Diakhaby, Paulista… Czego się od nich nauczyłeś?

Wiele, są fenomenami, dlatego tak długo są w elicie. Posiadanie takich ludzi obok siebie bardzo pomaga, uczyłem się od nich, także od Cenka, od kapitanów, od wszystkich.

Miałeś okazję grać u boku Mosquery. Jaki miał sezon, czy jest dla ciebie punktem odniesienia?

Tak, Mosquera ma za sobą fantastyczny rok. Bardzo dobrze się z nim dogaduję. Znaliśmy się, ale nigdy nie graliśmy razem, jeden dzień w drużynie narodowej, jeden dzień w drużynie rezerw, ale nigdy nie graliśmy razem w pierwszym zespole. Mosquera jest crackiem i logicznie rzecz biorąc, jest dla mnie wzorem do naśladowania.

Czy widzisz siebie grającego z Mosquerą przez wiele lat?

Mam nadzieję, że będziemy tu grać przez wiele lat i prezentować bardzo wysoki poziom. Tworzymy dobry duet. Czuję się bardzo komfortowo obok niego, a to bardzo ważne, gdy grasz na pozycji, która nie zależy tylko od ciebie, jak środkowy obrońca.

Ostatnie pytanie na przyszłość. W zeszłym roku były już ważne zespoły, które się o ciebie starały i wyłożyły dużo pieniędzy. Gdzie widzisz siebie?

Skupiam się teraz na Mistrzostwach Europy. Jednak jeśli chodzi o transfer to sprawia, że czujesz się ważny, że kluby wyłożyły na ciebie tyle pieniędzy, ale moim marzeniem jest odnieść sukces w Valencii, grać i zdobywać tytuły w drużynie, w której dorastałem, w której moi rodzice szukali dla mnie miejsca. To drużyna, do której wracasz do domu i są tam zdjęcia piłkarzy sprzed lat, idziesz do domu mojej babci i tam również są obrazy legend, to drużyna przyjaciół… Valencia jest dla mnie wielką rodziną.