Nareszcie wielki dzień dla Nietoperzy

  • Zespół Corberána dopełnia swoją reakcję pierwszym wyjazdowym zwycięstwem od roku. Spadek, na chwilę obecną i przed meczami Leganés oraz Las Palmas, jest oddalony o siedem punktów.

Carlos Corberán i jego drużyna domykają krąg odrodzenia epickim zwycięstwem na stadionie Królewskich. W końcu, blanquinegros zdobyli trzy punkty z dala od bezpiecznych murów Mestalla, a kibice Valencii mogli cieszyć się wielkim dniem. W sobotnie popołudnie, gole Mouctara Diakhaby’ego i Hugo Duro – w 95. minucie – oraz interwencje Giorgiego Mamardashvilego przywołały na moment wspomnienie Valencii CF sprzed ery Petera Lima i wszystkiego, co kojarzy się z Meritonem. Po 17 latach zespół z Walencji znów pokonał Real Madryt na Bernabéu, utrzymując widmo spadku w uśpieniu.

Strzał głową, którym Duro poderwał kibiców Los Che z miejsc, dał drużynie pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. Od 15 kwietnia 2024 roku, kiedy pod wodzą Rubéna Barajy pokonali w Pampelunie Osasunę (0:1), zespół nie zaznał słodyczy triumfu poza domem. Tym razem jednak miód był najwyższej jakości, jeśli chodzi o futbolowy rynek. Trzy punkty wywalczone dzięki pełnemu zaangażowaniu od pierwszej do ostatniej minuty na terenie odwiecznego rywala, Realu Madryt. Zespół Carlo Ancelottiego, nawiasem mówiąc, jeszcze bardziej skomplikował swoją sytuację w wyścigu z Barceloną o mistrzostwo – na nieco ponad półtora miesiąca przed końcem rozgrywek. Tak wielka była frustracja na Bernabéu, że piłkarze Realu odmówili rozmów w strefie mieszanej.

Od czasu odejścia Pedji Mijatovicia z klubu do Madrytu, a późniejszych flirtów z Gaizką Mendietą po finale Ligi Mistrzów w Paryżu w 2000 roku, rywalizacja ta zyskała nowe paliwo. W ostatnich latach, mimo upadku sportowego Valencii pod rządami Lima, zaogniały ją niesportowe zachowania i prowokacje Viníciusa. W tym ostatnim zwycięstwie w Madrycie widać też pewną dozę zadośćuczynienia kibicom ze stolicy Turii, którzy musieli znosić zachowanie Brazylijczyka podczas jego niedawnych wizyt na Mestalla. Godne potępienia były rasistowskie obelgi, które spotkały go w maju 2023 roku przez, warto tu dodać, garstkę pseudokibiców. Jednak również jego reakcje w tamtym meczu – uogólniające i skierowane przeciwko całej publiczności, której życzył spadku do drugiej ligi – pozostawiły niesmak. Gesty te Vinícius powtórzył także w tym sezonie, pokazując palcami wynik 1:2 po bramce dla Realu w 12. kolejce, rozegranej 3 stycznia. Brazylijczyk od tego momentu jest persona non grata w Walencji.

Ubrani na czarno piłkarze Corberána uciszyli Bernabéu. Mamardashvili nogami obronił nieistniejący rzut karny za rzekomy faul Tárregi na Mbappé. Vinícius wykonał go fatalnie, a gruziński bramkarz rozpoczął tym samym występ godny zapamiętania. Dwie minuty później „Diakha” zdominował Rüdigera i głową skierował do siatki dośrodkowanie z rzutu rożnego André Almeidy. Ależ dobry jest Portugalczyk! Szkoda, że tak rzadko to pokazuje. Zaraz po przerwie w szeregach Valencii znów pojawił się strach – Vinícius doprowadził do wyrównania na 1:1. Mimo to drużyna zacisnęła zęby, zaufała bramkarzowi i swoim stoperom, a ostateczny cios zadał wprowadzony z ławki Hugo Duro na spółkę z Rafą Mirem.

Statystyki Corberána robią wrażenie
Bilans Corberána mówi sam za siebie: 22 punkty z 39 możliwych. Siedem punktów nad strefą spadkową, na moment przed meczami Las Palmas i Leganés. Ostatnie trzy zdobyte w Madrycie, bez Gayi, Riojy i Foulquiera, i pod presją wyjazdowych zwycięstw Espanyolu oraz Alavésu. „Ogromnie dumny z zespołu, Carlos. Ale to jeszcze nie moment na radość. Walka się nie skończyła, pracujemy dalej” – napisał w mediach społecznościowych prezydent klubu na odległość, Kiat Lim.

0 0 głosy
Article Rating
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
LimaK
LimaK
1 miesiąc temu

Brawa dla trenera, że potrafił tak szybko postawić drużynę na nogi! 🙂

Kost
Kost
1 miesiąc temu

Patrząc na to zdjęcie brakuje tylko Fede na koniu bez koszulki 🤣🤣🤣 to może nie było aż tak dawno jak bramka arizmendiego, ale jakoś mi się przypomniał ten obrazek, akurat dziś 😉
Niech wróci do nas Soler, nie róbmy wyprzedaży i może cos ugramy w przyszłym sezonie.
Szkoda że na mestalla nie udało się ograć prześcieradeł, mielibyśmy double na nich za ten sezon 🙂

staste77
staste77
Odpowiedz do  Kost
1 miesiąc temu

Też bym chciał, żeby wrócił Soler, ale chyba nas na niego nie stać.

Jakub
Jakub
1 miesiąc temu

Utrzymanie chyba już blisko, kalendarz nienajgorszy do końca sezonu, także możemy z umiarkowanym spokojem oczekiwać na następne mecze.