Rynek transferowy ruszył z wyjątkiem Valencii
- Pomimo piłkarskich i ekonomicznych potrzeb, klub z Mestalla jest drugim zespołem, który najmniej zainwestował w nowych zawodników na przyszły sezon i jedynym, który nie zarobił na żadnej operacji w całej La Liga.
Brak ruchów Valencii na rynku transferowym nie odpowiada potrzebom klubu. Ze składem potrzebującym wzmocnień i sytuacją finansową, w której klub potrzebuje dochodów, na dwa i pół tygodnia przed końcem okienka transferowego wciąż jest wiele do zrobienia. Valencia jest drugą drużyną z najniższymi inwestycjami w transfery (150 tys. euro), jedyną drużyną, która nie zarobiła na żadnej ze swoich operacji i drugim klubem, który przeprowadził najmniej operacji (5), z trzema piłkarzami, którzy dołączyli do składu i dwoma odejściami.
Z takimi transferami jak Dimitrievski (za darmo), Rafy Mir (wypożyczenie) i Dani Gómez (wypożyczenie za 150 000 euro), brak inwestycji w drużynę jest bardziej niż oczywisty. Wypożyczenia Rivero i Cömerta to jedyne dwa odejścia, jakich klub dokonał do tej pory na przyszły sezon, będąc jedynym klubem w La Liga, który nie zarobił żadnych pieniędzy na tym rynku transferowym.
Po niedawnym przybyciu Juliána Álvareza do La Liga, hiszpańskie kluby zainwestowały już 400 milionów euro w tym okienku transferowym, a Atlético de Madrid jest klubem, który wydał najwięcej, bo aż 141,5 miliona euro. To poziom wydatków na transfery, z którego Valencia już dawno zrezygnowała, zostawiając daleko w tyle pojedynki z Barceloną, Królewskimi czy samym Atletico, jeśli chodzi o podpisywanie kontraktów z zawodnikami.
Podsumowując, rzeczywistość Valencii z roku na rok coraz bardziej rozczarowuje. Klub nie jest w stanie walczyć o wypożyczenie zawodników z takimi drużynami jak Osasuna – 14. w historycznym rankingu La Liga – i wychodzić z tego zwycięsko, jak miało to miejsce w niedawnym przypadku Bryana Zaragozy. W przypadku Luisa Rioja, Valencia również nie była w stanie zaoferować zawodnikowi więcej pieniędzy niż otrzymuje w Deportivo Alavés, 26. klubie w klasyfikacji historycznej.
Sytuacja nie poprawia się również w porównaniu do nowo awansujących klubów. Valladolid (14 milionów), Leganés (3,09 miliona) i Espanyol (400 tysięcy euro) zainwestowały więcej niż walencki klub, który ustępuje jedynie Rayo Vallecano, które nie zainwestowało nic.
Pomimo prób sprzedaży zawodników, z których najbardziej znane to Mamardashvili i Javi Guerra, rzeczywistość jest taka, że Valencia jest jedyną drużyną, która nie była jeszcze w stanie osiągnąć zysku, mimo że klub potrzebuje dochodów.
Brak operacji
W ciągu ostatnich jedenastu dni, odkąd Valencia oficjalnie zawarła umowę z Levante za Daniego Gómeza, doszło do ponad czterdziestu transakcji z udziałem klubów La Liga. Od tego czasu na rynku pojawiło się ponad 233 miliony euro, jeśli chodzi o hiszpańskie kluby. Obok Getafe i Realu Madryt, Valencia jest jedynym klubem, który nie przeprowadził transakcji w ciągu ostatniego półtora tygodnia, kiedy to rynek transferowy w hiszpańskim futbolu wydaje się budzić do życia.
Choć nie brakowało prób transakcji, żadna nie doszła jeszcze do skutku. Mamardashvili był jednym z nazwisk, które miały być sprzedażą lata i zapewnić duży przypływ gotówki do klubowej kasy. W rzeczywistości, na dwa i pół tygodnia przed końcem sezonu, nie pojawiła się żadna oferta, która odpowiadałaby obu stronom. Javi Guerra, po nieudanych przenosinach do Atletico Madryt, był na skraju sprzedaży, której Valencia musi dokonać, ale ostatecznie nie udało się jej przeprowadzić.
Kolejnym odejściem, o którym klub wie od zeszłego sezonu jest Samu Castillejo. Skrzydłowy pochodzący z Malagi wciąż czeka na rozstrzygnięcie swojej przyszłości jednocześnie powrócił do pracy w Ciudad Deportiva de Paterna, dopóki klub nie znajdzie rozwiązania jego sytuacji.
Wobec braku inwestycji w transfery, pilnej potrzeby wzmocnienia flanki, konieczności sprzedaży w celu uzyskania dochodu oraz wiszącej w powietrzu przyszłości Samu Castillejo, Valencia stoi w obliczu ostatnich dwóch i pół tygodnia na rynku z wieloma otwartymi frontami i bardzo trudną pracą do wykonania. Po prawie całym lecie, w którym nie było prawie żadnej aktywności, Mamardashvili, Javi Guerra i inne nazwiska, które zostały już wymienione do tej pory, ponownie nabiorą rozpędu w ciągu tych kilku ostatnich tygodni. Dyrektorzy sportowi Valencii mają wiele do zrobienia i, jak zwykle, operacje w ostatnich dniach rynku ponownie będą na porządku dziennym na Mestalla.
Pora sobie uzmysłowić, że Lim idzie na wyprzedaż i spadek z ligi, za który dostanie 60M. Sprzeda co się da, a na końcu pozbędzie się samego klubu. Wyrachowany i złośliwy zgred.
Abramowicz latami inwestował w Chelsea aż w końcu sięgnął po upragnione LM. Czekal dosyć długo. Lim chyba nie rozumie, że trzeba pompować niemałe pieniądze w klub. Taka jest rzeczywistość piłkarska.
Rozumie doskonale. Niestety jego celem nie jest budowa klubu, tylko rozbiórka.